Rozmowa z członkiniami Zespołu Wokalno-Obrzędowego „Pakoszowianie”, z Pakoszówki.


Skąd Panie do Nas przejechały i jak wygląda Wasza działalność?

Jesteśmy z Pakoszówki, miejscowości w gminie Sanok. Reprezentujemy region podkarpacki. Zajmujemy się promowaniem kultury naszego regionu w szeroko rozumiany sposób, czyli jest to głównie w naszym wykonaniu śpiew. Natomiast panie z KGW z naszej miejscowości, prezentują potrawy z naszego regionu. Dania które oferują znajdują się bez mała na takim top 10 tych potraw które my nazywamy swoimi regionalnymi.

O czym Państwo śpiewacie?

Jeśli chodzi o śpiew to opieramy się troszeczkę na ludowej muzyce z naszą własną aranżacją. Nie są to stricte melodie ludowe śpiewane przez nasze babcie i dziadków, przez to nasze starsze pokolenie, tylko dodajemy taki swój „pazur”. Przerabiamy pewne rzeczy, ukierunkowujemy je na współczesne gusta. Oczywiście to nie jest tak, że prosta muzyka ludowa się nie sprawdza.

Czyli nie do końca jesteście kapelą ludową?

My zaznaczamy zawsze, że nie jesteśmy kapelą ludową. Nie jeździmy na przeglądy kapel ludowych, dlatego, że w naszym składzie nie ma skrzypiec, które są standardowo przypisywane do takich kapel. Jesteśmy ubrani na ludowo, ale nie jesteśmy kapelą ludową.

Czym charakteryzuje się Wasz strój?

Nasz strój ogólnie opisuje tradycyjny strój z pogórza. Jest to strój bardzo prosty. Nasz region jest traktowany jako ten biedny. Nie mamy na przykład w strojach żadnych ozdób, cekinów, haftów, więc jest to strój bez mała wyjściowo-roboczy. Jest płócienny, mało wygodny i mało reprezentacyjny, ponieważ mnie się niemiłosiernie. Nasz region, to był region dawnej Galicji, przygraniczny, gdzie trwały jakieś walki i ludzie bardzo biednie żyli. Do dziś można zobaczyć kurne chaty. Warto zwrócić uwagę, że u nas jest Muzeum Budownictwa Ludowego, w którym znajdują się stare domy, przenoszone tam, restaurowane, a następnie prezentowane zwiedzającym. Tam można zobaczyć jak żyło się w dawnych czasach, w naszym regionie. Pokazuje tą biedę, ale też prostotę, która zawsze się obroni.

Jacy muzycy grają w zespole?

Zawsze mówimy jedno, my śpiewamy „tacy jacy jesteśmy”, nie udajemy nikogo, nie udajemy profesjonalistów, bo nimi nie jesteśmy. Mamy w naszym składzie muzyków po szkołach muzycznych. Natomiast dziewczyny które śpiewają, to są zwykłe gospodynie, które chcą coś zrobić dla siebie, gdzieś wyjechać, zobaczyć. My nie żyjemy z grania, robimy to dla swojej własnej satysfakcji, po to żeby promować kulturę naszego regionu. Zawsze zapraszamy w Bieszczady, które są piękne, a przyroda często nietknięta jest ludzką ręką.

Ile osób wchodzi w skład zespołu?

15 osób. Ja zajmuję się – raczej – wodzirejstwem tego przedsięwzięcia i oczywiście też śpiewam. Skład zespołu, to są różni ludzie, w różnym wieku, mamy panie które mają już 60 lat, ale także młodych ludzi.

Czyli młodzi ludzie się angażują?

Właśnie. Zespół istnieje 8 lat, to gdy zaczynaliśmy, nasi panowie mieli 18-20 lat. Jeśli chodzi o wspólne działanie, to właśnie to jest najlepsze. Nasza zespół, nie jest zamkniętą grupą, skupia różne osoby z różnymi doświadczeniami życiowymi. Angażują się także rodziny członków zespołu. Przykładowo rodzina jednej naszej pani śpiewającej bardzo mocno zaangażowana była w przekazanie nam informacji o starodawnych melodiach, dzięki czemu odzyskaliśmy wiele ciekawych utworów, które gdzieś się śpiewało po domach, podczas chociażby darcia pierza. I ta muzyka została spisana w pamięci ludzi, nie na papierze. Ale tych ludzi jest coraz mniej. Tak jak jest coraz mniej tych spotkań i przekazywania tej wiedzy. Staramy się, te rzeczy zapisywać, co jest ważne dla potomności. Dziś w dobie wszechobecnej cyfryzacji możemy tę wiedzę nagrywać i przekazywać dalej.

Wspominała Pani o aranżowaniu utworów.

Tak, zaczynając naszą działalność, borykaliśmy z takimi problemami, że były pewne utwory, które śpiewało się w taki sposób, który w dzisiejszych czasach niekoniecznie by się przyjął. Dlatego przerabiamy, aranżujemy utwory ludowe w trochę bardziej nowoczesnej formie, żeby publiczność się nie znudziła, słuchając tego. Ostatnio, aby nie grać cały czas walczyków, powstały różne wiązanki, na przykład na Dzień Kobiet zrobiliśmy aranżację składanek piosenek o kobietach, które to zaśpiewaliśmy na ludowo. Jak widać, można to połączyć, bo to jest bardziej przyjemne dla ucha, niż na przykład dziesięć zwrotek pieśni ludowej.

A działają panie w KGW?

To znaczy, niektóre dziewczyny wspierają Koło Gospodyń Wiejskich i są członkiniami. Ale głównie skupiamy się na prowadzeniu zespołu i występach.

A jak często zespół jest na wyjazdach?

Sezon zaczynamy od maja. W międzyczasie przygotowujemy coś nowego, staramy się wplatać obrzędy ludowe. Mamy swój obrzęd żniwny, czyli pokazujemy jak wyglądały żniwa na naszym terenie. Przedstawiamy to w formie słowno-muzycznej; w starodawne dialogi wplatamy stare melodie, które się śpiewało, kiedy się odpoczywało w trakcie żniw pod gruszą. Wtedy rozmawiało się o tym, co we wsi działo, komu się krowa ocieliła, co się wydarzyło, do tego wszystkiego śpiewano. Wplatamy to w obrzęd żniwny. Sezon trwa do października. W Centrum Doradztwa Rolniczego kończymy sezon imprezą pożegnanie lata, tj. winobranie i jesienna giełda ogrodnicza. Tym wydarzeniem kończymy sezon, później mamy trochę przerwy. Przygotowujemy się do kolędowania, naszego gminnego, współpracujemy też dzięki naszej Gminie Sanok, z gminą Zamość, mieliśmy tam okazję uczestnictwa w Folkowisku.

Czy jest w planach kolejna aranżacja?

Myślimy o kolejnym obrzędzie. W sąsiedniej miejscowości działa grupa obrzędowa ze Strachociny – tam urodził się Andrzej Bobola. Zrobili obrzęd: wesele strachockie, narodziny dziecka. Ta grupa mówi gwarą strachocką i bardzo ciekawie to brzmi.
Planujemy w końcu wydać płytę z naszą aranżacją utworów ludowych, folkowych jako namacalny dowód naszej działalności. I jeszcze jedna ważna rzecz, będziemy chcieli wystąpić na kolędowaniu ekumenicznym, to takie moje marzenie, w cerkwi prawosławnej. Tak jak oni śpiewają, trzeba się po prostu z tym urodzić. Nie boimy się wyzwań, jesteśmy otwarci na nowe i zawsze staramy się coś ciekawego, nowego zrobić. W sezonie pokazujemy nowe, ciekawe utwory, bądź też utwory gdzieś „odkopane” z nową aranżacją. Śpiewamy też melodie łemkowskie. Po prostu gramy i śpiewamy co nam w duszy gra.

Dziękujemy za rozmowę, życzymy samych sukcesów i zapraszamy ponownie.