![](http://archiwum.nikidw.edu.pl/wp-content/uploads/2020/10/IMG_2688-960x590.jpg)
Anna Staniszewska – żywa wizytówka folkloru łowickiego
Pani Anna Staniszewska od najmłodszych lat wzrastała w atmosferze zamiłowania do sztuki ludowej. A to za sprawą mamy i babci, które wszczepiły w nią miłość do rękodzieła. Dziś zdobytą wiedzę wykorzystuje do kultywowania księżackiego folkloru. Uczestniczy w wielu pokazach, na których prezentuje swoje wyroby oraz uczy młodzież z Łowicza i okolic tej trudnej sztuki.
Pani Anna wykonuje lalki ubierane w tradycyjne stroje ludowe, pająki z bibuły, a także haftuje sztandary. Jej hafty zdobią stroje słynnych zespołów folklorystycznych „Mazowsze” i „Śląsk”.
Prace pani Anny były wielokrotnie nagradzane na prestiżowych konkursach, wystawach i targach w kraju i za granicą. Można je spotkać w Kanadzie, USA, Anglii, Francji oraz krajach Beneluksu.
Ponadto Pani Anna należy do Stowarzyszenia Twórców Ludowych, w którym pełni funkcję sekretarza Zarządu Głównego
Reprezentuje Pani folklor łowicki . To Pani pasja?
W Łowiczu mieszkam praktycznie od 15-go roku życia, ale urodziłam się i wychowałam we wsi Różyce w parafii Kocierzew. To jest 15 km od Łowicza w Księstwie Łowickim. I właściwie tam, gdzie się człowiek urodzi i wychowa przejmuje wszystkie walory i wartości danego środowiska. I ja przejęłam wszystko to, co jest najpiękniejsze w Księstwie Łowickim. To co robię, jak mówię, to, że umiem śpiewać, tańcować, lubię się stroić w kieckę łowicką to wszystko wyniosłam z domu rodzinnego, od mojej mamy, babci. Ja bardzo kocham ten folklor. Od najmłodszych lat mamusia mnie stroiła w strój łowicki, uczyła mnie szacunku i miłości do tradycji, zwłaszcza regionu w którym się urodziłam. Przez jakiś czas mieszkałam w Warszawie, ale wróciłam do Łowicza. I bardzo się z tego cieszę. To właśnie tutaj jest moje miejsce, najlepsze środowisko dla mnie. Mogę się rozwijać i realizować moją pasję, którą jest folklor łowicki.
Czy Pani rodzice również zajmowali się rękodziełem?
W Księstwie Łowickim była taka tradycja, że mężczyźni pracowali w gospodarstwie, a kobiety musiały zająć się wszystkim. I mojej rodzinie również tak było. Każda kobieta, czy od strony mojego taty, czy od strony mojej mamy – wszystkie zajmowały się rękodziełem ludowym. Jedna babcia robiła na szydełku piękne koronki, druga była mistrzynią haftu koralikowego, który ja i moja siostra kultywujemy. Moja mamusia również zajmowała się haftem. Szyła stroje ludowe. Była bardzo blisko związana z panią Mirą Zimińską – Sygietyńską, która bywała gościem w naszym domu. Mama długo haftowała stroje dla zespołu „Mazowsze” i zespołu „Śląsk”, no i ja przejęłam tę jej pasję. Spotkałam na swojej drodze wielu wspaniałych ludzi, którzy szanują tradycję ludową, folklor, bo to jest nasze dziedzictwo. Bardzo bym chciała żeby ludzie zaczęli doceniać nasze skarby narodowe, a nie tylko naśladowali wzory z innych krajów czy kultur. Tu w Kazimierzu* jest przekrój twórców, od Bałtyku, aż po Tatry. I wszystko tu jest piękne, wartościowe. Poszczególne regiony mają inne stroje ludowe, a wszystkie bardzo piękne. To co robię, mówię, jak się prezentuję jest wizytówką Księstwa Łowickiego i ja staram się to wszczepić innym ludziom. Organizuję warsztaty żeby zachęcić i nauczyć młodych ludzi tej sztuki.
*Rozmowę przeprowadzono podczas Ogólnopolskiego Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych 2020.
Gdzie Pani robi warsztaty?
Warsztaty są realizowane przy współpracy z Urzędem Miasta i Stowarzyszeniem Twórców Ludowych, którego jestem sekretarzem. Zajęcia trwają przez 3 miesiące, od czerwca do końca sierpnia, w mini skansenie przy Muzeum w Łowiczu, w pięknej scenerii. W każdy weekend przyjeżdża troje twórców ludowych z każdej dziedziny. Można się między innymi nauczyć wycinanki, rzeźby, wikliniarstwa, garncarstwa, haftu, plastyki obrzędowej. Wzory wycinanek z naszego regionu są bardzo popularne, nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Bardzo bym chciała, żeby ta umiejętność przetrwała w oryginale. Bardzo mi zależy, żeby te wszystkie techniki haftu, nie tylko łowickie, ale wszystkie, ocalić od zapomnienia. Dlatego chcę swoją wiedzę przekazywać następnym pokoleniom.
Warsztaty cieszą się zainteresowaniem?
Tak, cieszą się zainteresowaniem, nie tylko miejscowej ludności, ale i turystów. Bardzo się cieszymy jak młodzi ludzie chcą się uczyć. Niektórzy przychodzą niemal w każdy weekend. Oni czerpią z tego radość, a my mamy ogromną satysfakcję, że nasza praca ma sens, że mamy komu przekazać swoją wiedzą i umiejętności, mamy swoich kontynuatorów. To szansa na ocalenie dawnych tradycji i kultury naszego regionu.
Jak Pani ocenia obecną sytuację twórców ludowych?
Obecna sytuacja twórców ludowych jest bardzo zła, przede wszystkim ze względu na panującą pandemię koronawirusa. Nie odbywają się kiermasze, trudno jest sprzedać towar. Sklepy są pozamykane. Twórcy tworzą swoje dzieła, ale nie mają ich gdzie sprzedać. Ja akurat jestem w bardzo komfortowej sytuacji. Szyję stroje ludowe dla zespołów, mam ogromne doświadczenie i mam swoich stałych klientów. Przez lata wypracowałam już sobie pewną markę i to teraz procentuje. Haftuję też sztandary. Sztuki tej nauczyłam się u sióstr zakonnych. Robię to metodą ręczną i też mam stałych odbiorców. Wyhaftowanie takiego sztandaru jest czasochłonne, więc i zamówienia rozciągają się w czasie. Niektóre są nawet sprzed roku. Więc ja jestem naprawdę w dobrej sytuacji, ale moje koleżanki, które to tej pory sprzedawały swoje wyroby do sklepów, czy na kiermaszach są w trudnej sytuacji. Aczkolwiek, twórca ludowy to jest taki człowiek, który nie przelicza wszystkiego na złotówki, radzi sobie jak może. Jeśli nie może zarobić na jednym, szuka zatrudnienia gdzie indziej. Nie usiądzie, nie płacze. Może trochę ponarzeka i pozłości się, ale się nie poddaje.
Otrzymali Państwo jakieś wsparcie z zewnątrz?
Twórcy ludowi z naszego okręgu starali się pozyskać jakieś fundusze z różnych urzędów, programów Ministra Kultury. Niektórzy otrzymywali te pieniądze. To jest trudna sytuacja. Twórca ludowy nie lubi żadnej darowizny, jałmużny. My po prostu chcemy poprzez swoją pracę pokazać swoją wartość. W tym roku sytuacja nam nie sprzyja.
Myśli Pani, że haft to zajęcie dla wszystkich?
Haftowanie wymaga precyzji, czasu i cierpliwości. Żeby powstał piękny wzór trzeba się napracować, nie można niczego przyspieszyć. Ale efekt końcowy, gdy z nudnej kiecki powstaje dzieło sztuki rekompensuje wszystkie trudy. Haftowanie to też sposób na miłe spędzenie czasu, relaks. To bardzo odstresowujące zajęcie.
Czy Pani dzieci również interesują się rękodzielnictwem?
Moje dzieci wychowały się w atmosferze zamiłowania do sztuki ludowej, to jest dla nich chleb powszedni. Jak jeszcze były w domu, przyglądały się mojej pracy, pomagały mi. I to zarówno córki, jak i syn. Często wyjeżdżały ze mną na różne imprezy, prowadziły samodzielnie warsztaty. Dziś moje dzieci rozjechały się po świecie i choć zawodowo zajmują się czymś innym, miłość do folkloru w nich pozostała. Wszędzie podkreślają swoje pochodzenie. Jedna z moich córek chętnie nosi ubrania inspirowane sztuką ludową. Jak jest Boże Ciało, a dla nas to bardzo ważna uroczystość (są wpisane na Krajową Listę Dziedzictwa Niematerialnego) to moje dzieci jak tylko mogą przyjeżdżają do Łowicza, zakładają strój ludowy i idą z nami na procesję.
Oprócz rękodzieła, czym się Pani jeszcze zajmuje?
Działam w zespole śpiewaczym Ksinzoki, który powstał ponad 10 lat temu. Zostaliśmy zaproszeni do Centralnej Biblioteki Rolniczej na Wigilię Reymontowską. Okazją do jej przygotowania było stulecie pierwszego wydania drukiem powieści „Chłopi” oraz 85. rocznica nadania Nagrody Nobla Władysławowi Stanisławowi Reymontowi. Prezentowaliśmy tam inscenizację literacko-muzyczną „Wilii u Księżaków”. Każdy z nas opowiadał o swoich rodzinnych tradycjach wigilijnych posłyszanych jeszcze od babci czy dziadka. Ja byłam Jagną. Od tego to się wszystko zaczęło. Wspaniałe czasy. Wystawiliśmy wtedy dwa przedstawienia. Rozbudowaliśmy scenkę rodzajową z życia Boryny i Jagny. Tak nam się to spodobało, że zorganizowaliśmy zespół śpiewaczy, który występuje do dziś. Wykonujemy piosenki w łowickiej gwarze. Utrwalamy pieśni księżackie: obrzędowe i religijne, by ocalić je od zapomnienia. Członkami zespołu są twórcy ludowi z Ziemi Łowickiej oraz pasjonaci kultury regionalnej. Odnieśliśmy też już pierwsze duże sukcesy m.in. na Festiwalu Ogólnopolskim Kapel i Śpiewaków w Kazimierzu Dolnym oraz podczas Wojewódzkiego Przeglądu Twórczości Artystycznej „Rewia Talentów – Mikrofon dla Seniora”.
To bardzo miło słyszeć, że Państwa kariera miała początek w instytucji, której kontynuatorem jest obecnie Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi.
Rozmawiały: Aleksandra Szymańska i Martyna Niewiadomska
Red. Joanna Radziewicz