Folklor wychowuje – rozmowa z Anitą Geratowską
Rozmowa z Anitą Geratowską, dyrektorem Zespołu Edukacyjno-Artystycznego „Przygoda” z Rybnika
***
Jakie były początki zespołu „Przygoda”?
Zespół powstał w 1972 roku jako harcerska drużyna artystyczna, podobnie jak sławna „Gawęda”, i na początku z folklorem nie miał nic wspólnego. Twórcami zespołu byli: pan Janusz Sporek – muzyk, ówczesny dyrektor Ogniska Pracy Pozaszkolnej oraz Renata Hupka, moja mama, którabyła już wtedy choreografem, dodajmy, z wielkim sentymentem do folkloru. Mimo, że na początku tego tańca ludowego w naszym programie nie było, to podczas prób często pojawiał. Z czasem zaczął dominować, bo tym moja mama chciała się zajmować i po pięciu latach, mimo że nadal tańczyliśmy w mundurach harcerskich, to program był już typowo ludowy. Przełomem było zaproszenie na koncerty w Czechosłowacji w 1978 i 1979 roku oraz na międzynarodowy festiwal zespołów ludowych we Francji w 1984 roku. Prezentowaliśmy tam zarówno folklor śląski jak i innych regionów Polski. Przyszła więc też pora na zmianę strojów choć nie były to jeszcze w pełni tradycyjne stroje…
Raczej stylizowane na ludowe?
Tak. Bo w większości szyliśmy je sami a dostęp do materiałów w tamtym czasie był trudny. Jako instytucja oświatowa, nie mieliśmy też pieniędzy. Wiele rzeczy w naszej, dzisiaj już całkiem obszernej garderobie, to dzieło rodziców, dziadków, przyjaciół i samych wychowanków.
To jak przetrwaliście kryzys gospodarczy lat 90-tych?
Te czasy wyeliminowały większość zespołów na Śląsku. Duże zespoły prowadzone w domach kultury, a finansowane przez kopalnie i zakłady pracy, gdy dotacje ustały, po prostu się polikwidowały. My przetrwaliśmy jako jeden z nielicznych zespołów w regionie. Jako jednostka oświatowa, nigdy „kopalnianych” pieniędzy nie mieliśmy i to, wbrew wszystkiemu, pozwoliło przetrwać nam trudne czasy. Po upadających zespołach pozostały stroje, szyte przez Cepelię i wyspecjalizowane zakłady rękodzieła. Niektóre z nich trafiły do nas. Często były w bardzo złym stanie ale naprawialiśmy, zahaftowywaliśmy dziury, przyszywaliśmy cekiny po to by ze sceny prezentowały się pięknie.
Oprócz tego nadal się rozwijaliśmy. Z początkowej grupy około 20 dzieci w kole, zrobiło się 250 – 300. W roku 1993 powstało, powołane przez rodziców Stowarzyszenie Miłośników Kultury Ludowej „Przygoda”, które dało zespołowi możliwość pozyskiwania funduszy pozabudżetowych i sponsorów oraz organizacji płatnych koncertów. Kolejnym krokiem było usamodzielnienie się, czyli wyjście z młodzieżowego domu kultury, którego byliśmy częścią od połowy lat 80-tych. Był to pomysł mojej mamy, rodziców ze Stowarzyszenia i trochę mój, gdyż w międzyczasie dorosłam, zdobyłam wykształcenie i nabrałam doświadczenia.
Trafiliśmy nie tylko na dobry czas w Oświacie, ale także na dobrego człowieka, ówczesnego szefa wydziału oświaty. On rozumiał nas i nasze potrzeby, bo sam w młodości przez 10 lat tańczył w zespole ludowym. I tak 1 stycznia 1996 roku, przy przychylności władz i ówczesnego Prezydenta Miasta, powstała nowa jednostka oświatowa – Ognisko Pracy Pozaszkolnej – Zespół „Przygoda”. Moja mama w tym czasie chciała skupić się już tylko na pracy choreograficznej i nie zajmować się już organizacją, więc kiedy ogłoszono konkurs na dyrektora, stanęłam do niego i wygrałam.
Samodzielność umożliwiła nam rozwój zespołu i placówki. W krótkim czasie urośliśmy dwukrotnie i zespół liczył około 500 dzieci. Z własnego doświadczenia, najpierw jako wychowanki zespołu, potem jako rodzica, bo moje dzieci również chodziły na zajęcia do babci, potem nauczyciela, wiedziałam co jest nam potrzebne. Dużym wsparciem dla mnie i siłą napędową zespołu była i jest do dziś oddolna praca rodziców. Nigdy nie byli oni izolowani i zawsze stanowili część zespołowej społeczności. To między innymi dla nich działa kawiarenka prowadzona przez Stowarzyszenie, gdzie mogą spędzać czas w oczekiwaniu na dzieci. Rodzice zawsze wychodzili naprzeciw potrzebom zespołu, czy chodziło o zorganizowanie materiału na stroje, haftowanie bluzek, fartuszków, szycia spódniczek czy podjęcie zagranicznych gości. Dopiero covid zmusił nas do ograniczenia tych kontaktów.
Wróćmy do początków dyrektorowania i wizji, którą postanowiłam realizować. Zaczęliśmy od utworzenia koła plastycznego, które oprócz rozwoju talentów dzieci, tworzyło potrzebne dla zespołu korale, rekwizyty i dekoracje. Później, odpowiadając na zapotrzebowanie środowiska, wychowanków, którym chcieliśmy dać możliwość wszechstronnego rozwoju i potencjał fantastycznych nauczycieli paleta zajęć wokół zespołu zaczęła się powiększać. Powstały kolejne koła plastyczne, wokalne i instrumentalne Stale czyniliśmy starania o pozyskanie nowej siedziby i udało się to w 2012 roku znowu za sprawą życzliwości władz i kolejnego Prezydenta Miasta, co umożliwiło dalszy rozwój i powstanie kół ceramicznych, fotograficznych oraz innych rodzajów tańca.
Z tego co Pani mówi, wyłania się cała koncepcja wychowawcza, o wiele szersza niż tylko zespół taneczny czy koło edukacyjne.
Tak, chodzi o to, żeby dziecko, które do nas trafia miało możliwość rozwijania się w różnych kierunkach artystycznych. Na początku, dziecko ani jego rodzice nie wiedzą w jakim kierunku pójdzie, jakie talenty odkryje ale dając mu możliwość udziału w różnego rodzaju zajęciach powodujemy, że nie tylko wszechstronnie się rozwija ale też odnajduje swoją drogę. Nie zawsze jest to droga artystyczna ale bycie w zespole skutkuje tym, że dziecko staje się po prostu innym człowiekiem Ta idea wszechstronnego rozwoju i wychowania przez sztukę przyświeca mi do dzisiaj. W 2019 roku obecne władze Rybnika, z prezydentem Piotrem Kuczerą na czele zezwoliły nam na otwarcie „Przedszkola z Przygodą” czyli Przedszkola nr 51 w Rybniku i przekształcenie placówki w Zespół Edukacyjno – Artystyczny Przygoda, w skład którego wchodzi działające do tej pory ognisko pracy pozaszkolnej i właśnie przedszkole. Obecnie do naszej placówki chodzi ponad 1200 dzieci z czego około 600 na taniec ludowy.
A dlaczego w Rybniku taniec ludowy cieszy się taką popularnością? Przecież to miasto o tradycjach przemysłowych, a nie wiejskich.
To wszystko wynika z pasji. Najpierw pasji mojej mamy, która zaszczepiła w nas miłość do tańca ludowego, potem mojej i moich nauczycieli. To już drugie i trzecie pokolenie Rybniczan, które do nas przychodzi. Przez te lata pokazaliśmy, że wartości jakie niesie ze sobą folklor i przekazywana w ten sposób wiedza o poszczególnych regionach Polski, o historii, o tradycji, tak pięknie jest w stanie kształtować młodego człowieka, że ludzie zaczynają dostrzegać tę wartość. To ukorzenienie w tradycji. To co jest dla każdego narodu najważniejsze. Nie bez znaczenia jest tutaj też umożliwienie młodym ludziom prezentacji folkloru na forum międzynarodowym, poznanie innych kultur, poznanie świata i zawieranie przyjaźni.
To po pierwsze. A po drugie, mamy zasadę, jeszcze z tradycji harcerskiej, że młody człowiek od początku w zespole uczy się samodzielności i odpowiedzialności.
Nasze dzieci już w wieku 4-5 lat wyjeżdżają samodzielnie na jeden dzień bez mamy, w kolejnych latach na dwa, trzy dni, tydzień. To powoduje, że dzieciaki nie tylko zżywają się w swoich grupach, ale uczą się tych wszystkich rzeczy, które później w życiu są im potrzebne. Przede wszystkim odwagi, samodzielności, współpracy i współodpowiedzialności, także za zespół. Na tyle odciska to piętno na naszych wychowankach, że po latach wracają ze swoimi dziećmi przekonani, że to co dał im zespół jest na tyle wartościowe, że chcą, aby ich dzieci też się tak wychowywały.
Czy to by było możliwe we wsi Warszawa?
(śmiech) Tego nie wiem. Ale wiem, że wobec dzieci trzeba być uczciwym, prostolinijnym. Postępować z nimi według prostych i uczciwych zasad. I całe wychowanie potem również wydaje się proste. Nawet dzieci, które pochodzą z rodzin trudnych, jakoś u nas łagodnieją. To oczywiście również zasługa fantastycznych ludzi, którzy pracują w zespole. Folklor jest zawsze odnośnikiem. Podstawą wszystkiego. Gdyby się tak stało, że musielibyśmy ograniczyć naszą działalność, zamknąć połowę aktywności, to zamkniemy wszystko, oprócz folkloru. Chcę żeby to zabrzmiało wyraźnie. Folklor jest dla nas ważny, stanowi podstawę działalności ale też przynosi sukcesy na festiwalach w Polsce i za granicą. Dzieci, młodzież które trafiają do grup reprezentacyjnych są u nas minimum 10 lat, nasiąknęły atmosferą zespołu, nauczyły się wielu rzeczy oraz nabrały świadomości, że reprezentują miasto i kraj. Znaczące sukcesy placówki, którą kieruję to także sukcesy świetnych zespołów wokalnych, plastyków, fotografików i instrumentalistów ale to już temat na inną rozmowę. Bardzo ważną częścią działań wychowawczych zespołu są, już wspomniane, tzw. dzieci „trudne”, często takie, które nie odnajdują się w środowisku szkolnym lub nie odnoszą w nim sukcesów. Mamy ponad 30 dzieci z rodzin zastępczych oraz dzieci z rodzin niepełnych i wiele dzieci o specjalnych potrzebach edukacyjnych, które teoretycznie nie powinny do nas chodzić bo nie jesteśmy jednostką integracyjną. A jednak chodzą i świetnie się odnajdują. Nikt ich nie traktuje inaczej. Mam takiego ucznia, dziś człowieka 21 letniego. Chodzi do nas od przedszkolaka. Najpierw skończył szkołę podstawową specjalną, potem szkołę zawodową specjalną. Dziś pracuje w drukarni i od ponad 10 lat jest w naszej grupie reprezentacyjnej, jeździ po świecie i mimo, że słabo mówi – świetnie tańczy. A takich jak on jest u nas więcej. Z różnymi schorzeniami – Aspergerem, autyzmem, ADHD, niedowidzące, niedosłyszące i inne. To praca wychowawcza nauczycieli i współpraca z rodzicami powoduje, że te dzieci u nas znajdują swoje miejsce. I to właśnie praca wychowawcza jest podstawą naszego zespołu. A na niej jest dopiero ta „góra”, o której wszyscy mówią, czyli, że „Przygoda” jeździ na festiwale i zwycięża.
To gdzie Państwo zawieźli polski folklor?
Byliśmy trzy razy w Chinach, trzy razy w Meksyku, w USA, w Peru, w Chile, na Kostaryce, w Indiach i kilka razy w Afryce i oczywiście w całej Europie. Nie byliśmy tylko w Australii…jeszcze. ( uśmiech)
Jeździ nie tylko najstarsza grupa licealno-studencka. Jeżdżą także dzieci na swoje festiwale. Jesteśmy często zapraszani mimo, że nie jesteśmy członkiem międzynarodowej organizacji CIOFF. Po każdym festiwalu mamy kilka nowych zaproszeń. Może to dlatego, że nie odmawiamy nigdy występu w żadnych warunkach, może z powodu ciekawego programu i własnej kapeli, może z powodu pięknych kostiumów i wysoko ocenianych prezentacji ulicznych, może dzięki elastyczności czy po prostu koleżeńskości? Nie wiem ale wiem, że jesteśmy cenieni w tym świecie a „Przygoda” stała się swojego rodzaju marką.
A w kraju?
Co rok organizujemy Międzynarodowe Spotkania Taneczne „Przygoda i Przyjaciele” – festiwal dla grup dziecięcych i dziecięco-młodzieżowych. A co 5 lat (najbliższy w 2022 roku) Międzynarodowy Festiwal Folkloru „Przygoda” dla zespołów dorosłych – duży, dziesięciodniowy festiwal, którym żyje całe miasto.
Oprócz tego, od dwudziestu lat organizujemy Wojewódzki Konkurs Piosenki Śląskiej „Karolinka”. To jest dwuetapowa impreza promująca folklor śląski. Rywalizacja finałowa przebiega jednocześnie na dwóch poziomach. Każdy z wokalistów przystępuje do konkursu wraz ze swoją drużyną „kibiców”. Profesjonalna komisja ocenia zmagania wokalistów a publiczność wybiera swojego faworyta. Jednocześnie kibice rywalizują o miano grupy najlepszych kibiców. Muszą wykazać się wiedzą o śląskim folklorze, zaśpiewać, zatańczyć, „godać” w gwarze, prezentować krótkie scenki i…kulturalnie kibicować wszystkim uczestnikom .Wiele dzieci z publiczności pozyskujemy potem do zespołu. Zapraszam.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Rafał Karpiński
Red. Aleksandra Szymańska