Koło Gospodyń Wiejskich „Sośno” z miejscowości Sośno w gminie Sośno (pow. sępoleński, woj. kujawsko-pomorskie) powstało w 1946 roku. Obecnie liczy 50 członkiń w wieku od 36 do 94 lat, z 3 sołectw: Sośno, Zielonka i Wielowiczek. Panie wspierają się nawzajem i korzystają ze swojego doświadczenia. W 2021 roku Koło będzie obchodziło jubileusz 75-lecia. Specjalizuje się zarówno w kulinariach, jak i rękodzielnictwie. W regionie, w którym działa, chów gęsi ma głębokie tradycje, które Panie z Koła kultywują i promują. Wśród potraw z gęsiny przygotowują pierogi z gęsiny, półgęsek, pasztet, okrasę i smalec. Oczarowały nimi klientów Centrum Handlowego Bielawy w Toruniu w grudniu 2020 roku. To wszystko w ramach akcji Tradycyjna Gęsina Wiejska, której inicjatorem jest Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi. Uczestniczą w różnego rodzaju kursach i szkoleniach – kroju i szycia, haftu, tworzenia kwiatów z bibuły czy ozdób z siana. W 2020 roku zarejestrowały swoje Koło w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. KGW Sośno zwyciężyło w organizowanym przez Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi Konkursie „Tradycyjna Gęsina Wiejska” oraz zajęło pierwsze miejsce w konkursie na „Tradycyjne przetwory i potrawy z gęsiny” w kategorii „Danie mrożone” na przepis na „Pierogi z gęsiną”.

Rozmowa z Panią Dorotą Ostrouch przewodniczącą Koła Gospodyń Wiejskich „Sośno”, przeprowadzona podczas pobytu w Toruniu 5 grudnia 2020 roku.

KGW Sośno wzięło udział w inicjatywie Tradycyjna Gęsina Wiejska wiosną 2020 r. w ramach której otrzymało 100 sztuk gęsi. Jak się mają te gąski?

Tak, otrzymałyśmy 100 gęsi i paszę, podzieliłyśmy się wszystkim. Większość z nich już ubiłyśmy. Na potrzeby wyjazdu do Torunia przeznaczyłyśmy 10 sztuk. Z ubiciem można było poczekać do wiosny, ale takie przerośnięte gęsi nie są dobrym surowcem. Bo to jest jak w tym przysłowiu „na Marcina najlepsza jest gęsina”. I jest w tym dużo prawdy, bo właśnie teraz, gdy ptaki mają pół roku są najlepsze do obróbki.
Poza tym dorosła gęś waży 6,5-7 kg i tam jest wszystko do wykorzystania. A dania są pyszne, o czym przekonałam się niedawno. Zrobiłam szyjki nafaszerowane – poczęstowałam jednego pana to był zaskoczony jakie są smaczne. Byli też goście vege, których przekonałam do spróbowania i nawet się nie obejrzałam, a już było zjedzone (śmiech).

 

Czyli wszystkie potrawy prezentowane dzisiaj na stoisku pochodzą od tych gąsek z Inicjatywy?

Tak. Tu w Toruniu jest 3. raz, jak się wystawiamy z naszymi wyrobami z gęsiny. Pierwszy był w Milikowie – nasze wyroby odniosły sukces. Koronawirus trochę pokrzyżował nam plany i zablokował nasze działania, dlatego bardzo się ucieszyłyśmy na przyjazd do Torunia, bo gęsina długo leżeć nie może. Nie jest to może blisko od naszej miejscowości, ale Urząd Gminy Sośno bardzo nam pomaga. Wójt zasponsorował nam dojazd tu na miejsce.
Przywiozłyśmy ze sobą m.in. czarninę, pasztet, smalczyk (z cebulką lub bez), półgęski, szyjki, okrasę, udka… Przygotowywałyśmy też rosołek z gęsi, który jest bardzo smaczny, lekkostrawny i zawiera zdrowy tłuszczyk. Na tym rosole robimy czerninę – krew z ubitej gęsi trzeba spuścić w słoiczek i jak wystygnie to się ją odpowiednio przyprawia. W rosole gotujemy też kości, często z mięsem i robimy z tego pasztet, bez udek i piersi, które przeznaczmy na półgęski. Po prostu żal takiego dobrego mięska, udka można przecież osobno sprzedać, a innego mięsa nadającego się na pasztet jest sporo …

Czy różnica miedzy mięsem kurzym a gęsim jest wyczuwalna?

Na pewno, już w samym kolorze widać różnicę, gęsina jest ciemniejsza, a kurczak biały. Smak też jest inny, ale jak się doprawi to jest bardzo smaczny. To mięso jest też zupełnie inne jak się karmi własną pasza, ja przykładowo swoim gąskom śrutę parzyłam. Mówią, że gęś głupia, ale to nie prawda, one doskonale wiedzą co dobre i potem nie chcą jeść innych pasz, popatrzą w korytko i nie ruszą…i do tego lubią żeby ktoś koło nich stał.
Teraz mam zamówienie na gęsi do Gdańska. Tak, że ładnie z tą gęsiną wyszło.

 

Z tego co widzę, samą gęsiną człowiek żyje (śmiech). Sośno jest znane z chowu gęsi, które w Pani regionie ma głębokie tradycje. Czy przed udziałem w Inicjatywie miały Panie doświadczenie w przyzagrodowym chowie gęsi?

Tak, wiedziałyśmy jak to robić. Muszę przyznać, że zapisałam się do Koła (w latach 80. XX w.) właśnie ze względu na te gęsie pisklęta, bo kiedyś było tak, że członkowie Koła dostawali pisklęta. Przez te wszystkie lata tyle tych gęsi się naskubało, zbierało pierze na podusie, teraz to wszystko takie maszynowo robione. Ja do dziś wykorzystuję te pióra.
A jeśli chodzi o inicjatywę Tradycyjna Gęsina Wiejska to była ona potrzebą czasu, ponieważ hodowla gęsi zwyczajnie zanika, zwłaszcza chów przyzagrodowy.
Kiedyś zastanawiałyśmy się co hodować: drób, wieprzowinę czy wołowinę, wygrały gęsi. Jedna z koleżanek prowadziła i prowadzi gęsią fermę. Gdy u niej zobaczyłam jak te gęsi dobrze się „pasą”, stwierdziłam, że i u mnie będzie im dobrze. Przynajmniej jest to pożyteczne ptactwo bo trawka wyskubana (śmiech). W kwietniu tego roku brałam dla Koła 460 sztuk dla 50 członkiń. Teraz stwierdziłyśmy, że skoro ta gęsina taka popularna, to weźmiemy jeszcze więcej gęsi, mówimy że nie będzie to 500 sztuk, ale po 1000 dla każdej.

Czyli przed spotkaniem z nami wszystkie receptury na przygotowanie gęsiny były Paniom znane?

Tak, ale robiłyśmy dla siebie, sprawdzałyśmy które potrawysą lepsze. Wiele przepisów się powtarzało. Teraz można wiele nowych receptur podpatrzeć w Internecie, można jechać na szkolenie, albo zaprosić inną gospodynię, która podzieli się nowym przepisem.

Słyszałam, że gąski bardzo przyzwyczają się do człowieka?

Tak, to prawda. Reagują na głos swojego właściciela. Moje gąski, jak tylko je zawołałam od razu przychodziły, nie reagowały na głos kogoś innego. To bardzo mądre ptaki. Gdy tylko mnie zobaczyły, gęsiego szły za mną, gdy biegłam one też przyspieszały (śmiech).

 

Czy w gminie zachowała się jeszcze tradycja darcia pierza?

Tak jak mówiłam wcześniej, ja do dziś wykorzystuję gęsie pióra. Ale wspólnego darcia to już raczej się nie organizuje. Ale miło powspominać jak siedziało się razem, darło pierze, śpiewało. Do dziś pamiętam, że podczas tych spotkań cała podłoga usłana była piórami. Jako dziecko bardzo często musiałam pilnować gęsi, aby nie poszły gdzieś daleko. Nie było ogrodzenia, więc chodziły wszędzie tam, gdzie była zielona trawka.
A wracając do darcia pierza, to razem z koleżankami z Koła chciałyśmy przekazać tą tradycję młodemu pokoleniu i zorganizować warsztaty. Niestety przez pandemię nie możemy się spotykać, i na chwilę obecną wszystko jest wstrzymane.

Mówiłyśmy już o potrawach z gęsi, o darciu pierza, a co z gęsimi jajami?

Gęsie jaja są większe od kurzych. Mają normalny smak i są bardzo żółciutkie. U mnie w domu mama robiła na nich drożdżówki. Dzisiaj, w gastronomii raczej się ich nie wykorzystuje, moim zdaniem ludzie biorą te jaja głównie na wylęg.

A w czym specjalizują się Sośnianki? Jakie działania udało się już zrealizować?

Nasze koło specjalizuje się właściwie i w kulinariach i w rękodziele. Organizujemy np. kursy haftu krzyżykowego i wstążeczkowego. Po pandemii chcemy ponownie je uruchomić. Zarejestrowałyśmy się w ARiMR i już czerpiemy fundusze, możemy sobie pozwolić na różne zakupy. Za ostatnią dopłatę kupiłyśmy sobie solidną maszynkę do mięsa, gofrownicę, namiot, stół i krzesła. Chciałybyśmy dokupić sobie pierogarkę, ale nie miałyśmy na to funduszy. Jednak niedawno wygrałyśmy 1000 zł w konkursie w ramach inicjatywy Tradycyjna Gęsina Wiejska i właśnie te pieniądze przeznaczymy na jej zakup. Już mamy bardzo dobrze wyposażony aneks.
Spotykamy się przy każdej możliwej okazji – mamy dzień kobiet, dzień matki, opłatkowy, Wielkanoc. Organizujemy wycieczki, pokazy stołów wigilijnych czy wielkanocnych, rajdy rowerowe, nie tylko dla siebie, ale również dla naszej społeczności. Część z nas udziela się w chórze kościelnym.
Gdy w Inicjatywie wygrałyśmy 100 gęsi to pomyślałyśmy, że jak ptaki podrosną to zrobimy szkolenie z rozbierania gęsi, na które będzie mogła przyjść nawet cała wioska – bo salę mamy dużą (spotykamy się w domu kultury). Ustaliłyśmy ze zaprosimy kucharza, który będzie umiał to przygotować i pokazać. Pandemia nieco pokrzyżowała nam plany.
Mamy też stroje kolorystycznie związane z regionem krajeńskim, wianuszki, a teraz zamówiłyśmy fartuszki. I to wszystko z dotacji, ze sprzedaży gęsiny czy konkursów. Wygrana w konkursach bardzo nas mobilizuje … ale chcemy brać udział, choć dużo tych konkursów i czasem nie nadążamy ze zgłoszeniami…

 

Zauważyłam na Pań stoisku przepiękne stroiki świąteczne, to dzieło Koła?

Te stroiki robi taka młoda dziewczyna, która nie jest członkinią Koła. Same też robimy stroiki i ozdoby świąteczne, miałyśmy nawet szkolenie z tej dziedziny i bardzo się wciągnęłyśmy .
Tą młodą dziewczynę namawiałam, aby weszła w nasze szeregi, ale młode kobiety nie chcą się zapisywać.

No właśnie, komu przekażą Panie swoje doświadczenie?

Ja jestem w średnim wieku i zależy mi, aby dużo młodych zaangażować w naszą działalność, żeby potem przekazać im pałeczkę. Najmłodsza członkini ma 36 lat, a najstarsza 94. Tym najmłodszym przekażemy swą wiedzę, aby dalej kontynuowały naszą działalność. Póki co namawiam młodsze koleżanki do zapisywania się.
Jestem w Kole od lat 80. Potem KGW niestety trochę podupadło. Od 2006 r.- z przerwą na wyjazd za granicę – jestem jego przewodniczącą. Po powrocie z zagranicy w 2010 r. znowu podjęłam się przewodniczenia kołem, bo znowu groził mu rozłam. Teraz mamy 50 członkiń, działamy i cieszymy się z naszych sukcesów. Po rejestracji w Agencji możemy zdobywać fundusze, jeździć na szkolenia. Chociaż szczerze mówiąc bałyśmy się tej rejestracji. Wszystko trzeba udokumentować, sekretarz musi wszystko spisywać i notować. Ale nikt nie chciał się podjąć, postawiłam sprawę na ostrzu noża, albo chcemy pieniążki pozyskiwać albo nie, w końcu jedna koleżanka zgodziła się to prowadzić.
Musze się pochwalić, że moje członkinie to i politycznie się udzielają, są radnymi, przewodniczącymi rady kobiet gminy – tak, że na wysokich stanowiskach… Może dzięki temu tak dobrze układa się współpraca z Urzędem Gminy (śmiech). Oni nam pomagają, a my promujemy nasz piękny region.

Rozmawiała Aleksandra Szymańska
Fot. Z archiwum KGW Sośno

Kilka słów o gminie Sośno:

Gmina Sośno leży w północno-zachodniej części województwa kujawsko-pomorskiego i liczy 5 300 mieszkańców. Ogólny obszar gminy wynosi 16 264 ha. Teren gminy podzielony jest na 20 sołectw (23 wsie). Podstawową dziedziną gospodarki gminy jest rolnictwo. Obszar gminy jest ciekawy ze względu na walory przyrodnicze i krajobrazowe. Są tutaj tereny prawnie chronione, do których należą rezerwat leśny (jarząb brekinia) w Wąwelnie, Krajeński Park Krajobrazowy z piękną doliną rzeki Sępolenki, obszar chronionego krajobrazu tzw. Ozy Wielowickie w Wielowiczku, moreny czołowe, liczne pomniki przyrody oraz parki dworskie w Rogalinie, Wąwelnie i Przepałkowie. W północno-zachodniej części gminy znajduje się duży kompleks łąk – „Łąki Mazurskie” o powierzchni około 100 ha. Jest to siedlisko żurawi oraz dzikiej zwierzyny.
Do dóbr kultury należy zaliczyć m.in. barokowy kościół z XVIII w. w Wąwelnie, kościół konstrukcji szachulcowej w Wielowiczu z poł. XVIII w., kościoły neogotyckie z końca XIX w. w Sitnie i Sośnie oraz zespoły dworsko-pałacowe.