Polska 1989 roku. W państwie z pustymi kontami i szalejącą hiperinflacją trudno było szukać tych, którzy zapłacą za tzw. terapię szokową. W imię wolności i postępu, wywalono za burtę między innymi polskie rolnictwo, a w przypadku PGR-ów i jedną trzecią terytorium kraju. Orzeł zyskał koronę, waluta stała się wymienialną, a na polskich uczelniach kształciło się już ekonomistów dla dużych miast.

Artykuł do pobrania:
W SZCZERYM POLU – z historii polskiej transformacji

W 2020 roku L. Balcerowicz udzielił wywiadu Rzeczpospolitej. Wśród pytań pojawiły się i te dotyczące rolnictwa, w tym i PGR-ów. Krzysztof A. Kowalczyk przypomniał 1990 rok i spektakularny protest, jakim była blokada drogi pod Mławą przez niezadowolonych producentów mleka. To właśnie wtedy rząd T. Mazowieckiego i L. Balcerowicza wysłał przeciwko rolnikom policję wyposażoną, między innymi, w transporter opancerzony. Balcerowicz, po latach, widzi to tak (2020): “Byłem zwolennikiem odblokowania drogi, ze względu na praworządność. Niektórzy twierdzą, że wielkim atutem Polski było nieskolektywizowane rolnictwo. Tyle, że było ono nominalnie prywatne, ale przyzwyczajone do socjalizmu: nie miało kłopotów ze sprzedażą, nasi poprzednicy podwyższali ceny skupu, a nie podwyższali cen środków produkcji. A tu nagle ktoś przyszedł i urealnił ich ceny. Szokiem dla rolników musiały być też kłopoty ze sprzedażą. Bo po co stały kolejki w PRL? Po żywność” (1).

Z perspektywy 30. lat widać, że w 1990 roku transportery opancerzone pod Mławą wysłano przeciwko jednej z najbardziej przedsiębiorczych grup społecznych w Polsce. “Przyzwyczajonych do socjalizmu” rolników, jak ich określa były minister finansów. Ci niezadowoleni producenci mleka przeciwstawili się liberalnej polityce w rolnictwie, a efekty ich działalności można ocenić po latach. Spółdzielczość mleczarska w Polsce skupuje około 78 proc. mleka, reszta trafia do zakładów prywatnych (2). W latach 2015-2019 z Polski wywożono średnio 31 proc. wolumenu krajowej produkcji mleka. Ocenia się, że w 2020 r. udział ten wyniesie 33 proc. Według wstępnych danych Ministerstwa Finansów w okresie styczeń–listopad 2020 r. wywiezione produkty mleczne – efekt pracy “przyzwyczajonych do socjalizmu rolników” – warte były ponad 2,1 mld euro (9,5 mld zł). Wartość importu wyniosła blisko 1 mld euro (4,4 mld zł), o 1 proc. mniej niż rok wcześniej. Zwiększyła się sprzedaż produktów mleczarskich do krajów z poza UE i WNP do 0,6 mld euro. Było to o 16 proc. więcej niż w porównywalnym okresie 2019 r. Warto podkreślić, że udział wysyłek artykułów mleczarskich do krajów Wspólnoty Niepodległych Państw od 2014 r. jest niewielki i w omawianym czasie wyniósł 6 proc. Tak więc trudno jest w przypadku polskiego rolnictwa bronić tezy, że wraz z końcem Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej (RWPG), czyli takiej radzieckiej UE, ta gałąź polskiej gospodarki nie będzie w stanie się zrestrukturyzować i obronić (3). Nie chodziło tylko o gospodarstwa rodzinne, ale także o państwowe gospodarstwa rolne na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Ktoś napisał, że Arabowie mają ropę, a Polacy mleko. L. Balcerowicz w przytoczonym powyżej wywiadzie dla Rzeczpospolitej zadaje pytanie: “Bo po co stały kolejki w PRL?” I sam na nie odpowiada: “Po żywność.” A kto odpowiadał za gospodarkę centralnie planowaną w PRL, w tym ceny, skup, sieci sklepów, politykę rolną w ramach której rolnikom oferowano perspektywę kolektywizacji? Na pewno nie byli to polscy chłopi. Poza tym, jak się miało okazać, żywność w kraju była. Omijała szerokim łukiem walący się system.

Jest jeszcze element polityczny – związkowy. Na protestach rolników pojawia się młody rolnik z Pomorza Andrzej Lepper. W polskiej przestrzeni publicznej pojawia się “Samoobrona”.

Głodówka

W dniu 31. rocznicy ogłoszenia „planu Balcerowicza”, Forum Obywatelskiego Rozwoju prezentuje raport „Rozwój Polski po socjalizmie” (4), a Zachodniopomorska Rada Wojewódzka NSZZ Rolników Indywidualnych “Solidarność” reaguje na informacje medialne o tym fakcie, za pośrednictwem historii z życia gospodarstwa. Cofa się do początku lat 90. XX wieku: “Terapia szokowa. Dzień pierwszy. Rolnik liczy swoje stado. 40 sztuk bydła na pastwisku. Pełne pokrycie kredytów i środki na nowe inwestycje. Rodzina ma zapewniony byt. Dzień drugi. Przychodzi Balcerowicz. Wartość posiadanego stada gwałtownie spada. Po miesiącu gospodarz miał już odsetki kredytowe na poziomie 80 procent. Niespłacane odsetki były kapitalizowane i dodawane do podstawy kredytu. Kwota kredytu wzrasta, wzrasta, a wraz z nią odsetki. Rolnik, za czasów „filozofii” Balcerowicza, staje się wolny… od majątku. Balcerowicz pomaga także kilkuset tysiącom pracowników Państwowych Gospodarstw Rolnych. Z dnia na dzień „wysadza” ich świat w powietrze. Majątek rolników i państwowy (PGR), za „czapkę śliwek” przejmuje nomenklatura PZPR-owska i spekulacyjny kapitał zagraniczny. Stara Europa (EWG/UE), „w trosce o nasz rozwój”, we współpracy z liberałami i czerwoną nomenklaturą, zalewa Polskę dotowaną żywnością pozbawiając rodzimych producentów możliwości zbytu swoich produktów. Stopniowo obcy kapitał przejmuje – za bezcen – polskie rynki, zakłady produkcyjne i przetwórcze” (5).

14,5 tysiąca gospodarstw rolnych, na początku lat 90-tych XX wieku, uniknęło licytacji komorniczych. Było to możliwe, ponieważ rolnicy zrzeszeni w NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” powiedzieli zdecydowane „nie” liberalnej polityce Leszka Balcerowicza. – mówi Zbigniew Obrocki, lider związkowego protestu przed Sejmem RP z 1991 roku.

 

„Protest oddłużeniowy” trwał przed Sejmem RP miesiąc. Był konsekwencją uchwały Rady Krajowej NSZZ RI „Solidarność” podjętej na posiedzeniu wyjazdowym w Zamościu. Wymierzony był przeciwko liberalnej polityce polskiego rządu, a dokładniej efektom polityki gospodarczej Leszka Balcerowicza. 14.11.1991 roku, po dwunastu dniach głodówki dochodzi do podpisania porozumienia pomiędzy Rządem RP, a NSZZ RI „Solidarność”. Rolnicy wygrywają spór. Powstaje Fundusz Oddłużenia Rolnictwa, który z czasem przekształcony zostanie w Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (6).

Od 1 stycznia 1990 r. każdy rolnik stanął wobec „urealnionych” cen środków produkcji. Ale, w przeciwieństwie do robotnika, nie mógł jednak liczyć na to, że jego pensja w naturalny sposób podąży za wzrostem cen. Rolnik – było nie było przedsiębiorca – musiał najpierw ponieść koszty pewnych inwestycji, a dopiero potem cieszyć się z zysków. A gwałtowny wzrost cen środków produkcji (nawozy, maszyny, paliwo) sprawił, że wielu rolnikom zabrakło na te inwestycje kapitału. Problem potęgowało jeszcze to, że wielu z nich (co znowu w przypadku przedsiębiorców jakoś szczególnie nie dziwi) miało zaciągnięte kredyty. W momencie więc, gdy rząd podjął walkę z inflacją i doszło do zaostrzenia polityki monetarnej, to ci, którzy byli już zadłużeni, znaleźli się w kredytowej pułapce. Dochody gospodarstw rolnych spadły o 40 proc. Tak powstała cała nowa podklasa wściekłej „niedokończonej klasy średniej” (określenie Jadwigi Staniszkis). Paradoks tkwił w tym, że to właśnie byli ci najbardziej przedsiębiorczy rolnicy, którzy na poważnie wzięli dominujący wtedy postulat brania spraw w swoje ręce (7).

Hiperinflacja i wywalenie za burtę

W wyniku porozumień Okrągłego Stołu (1989) wprowadzono w Polsce mechanizm indeksacji płac. Automatycznie podwyższano wskaźnik wzrostu płac o wskaźnik wzrostu cen. Wcześniej, decyzją rządu Mieczysława Rakowskiego, przy aprobacie uzyskanej w ramach obrad Okrągłego Stołu, urynkowiono ceny żywności. Gwałtowny wzrost cen żywności prowadził więc – zgodnie z tym mechanizmem – do równie wielkiego wzrostu płac, a to generowało dalszy wzrost cen. Wszystko razem napędzało mechanizm hiperinflacji. Aby ograniczać wzrost płac w państwowych przedsiębiorstwach próbowano ratować sytuację tzw. popiwkiem. Krajowi producenci żywności, może i w pierwszej fazie, mieli powody do zadowolenia. Finał był jednak tragiczny.

Wyścig cen i płac zaczął się nakręcać i w samym tylko sierpniu inflacja wyniosła 39 proc., we wrześniu 34 proc., zaś w październiku blisko 55 proc. Przy tak wysokiej inflacji przedsiębiorstwom opłacało się opóźniać płacenie podatków, bowiem nawet kilkunastodniowa zwłoka zapewniała im realne korzyści, a zarazem potęgowała problemy budżetu państwa. O ile w końcu 1988 r. wartość pieniędzy znajdujących się w obiegu wynosiła 2,6 biliona złotych, to w ostatnich miesiącach 1989 r. rosła średnio o 1,2 biliona miesięcznie! W grudniu 1989 r. prezes NBP Władysław Baka mówił w Sejmie, że drukująca banknoty Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych pracuje non stop i tylko dzięki temu udało nam się zapobiec groźbie załamania obiegu pieniężnego (8). Do tego dochodziły puste skarbce banków.

Co oznaczało w sierpniu 1989 roku urynkowieniu cen żywności w Polsce? Ludzie cieszyli się, że w końcu zlikwidowano kartki. Decyzja, podjęta jeszcze przez rząd Rakowskiego i utwierdzona w ramach obrad “Okrągłego Stołu”, była w ocenie takich polityków jak L. Balcerowicz racjonalna, bowiem dotacje z budżetu do artykułów żywnościowych pochłonęły w pierwszych sześciu miesiącach 1989 r. astronomiczną sumę 1,8 biliona złotych, czyli równowartość prawie 40 proc. wszystkich dochodów państwa w tym okresie. Mimo to w sklepach stale brakowało mięsa i jego przetworów, a także serów, cukru oraz mąki, co – jak stwierdzali autorzy raportu Centralnego Urzędu Planowania o stanie państwa – było spowodowane wzmożonymi zakupami z obawy przed brakami w zaopatrzeniu i niestabilnością cen (9).

Zrezygnowano z większości istniejących jeszcze w kraju dotacji do cen mięsa, chleba i innych artykułów. Podjęta w tym samym czasie decyzja o nieustalaniu minimalnych cen skupu płodów rolnych stanowiła początek konfliktu rządu Mazowieckiego ze środowiskami wiejskimi (10). Obrazowo – rząd Tadeusza Mazowieckiego, wyrzucił polskie rolnictwo za burtę. Po szyję w wodzie znaleźli się i rolnicy indywidualni i pracownicy państwowych gospodarstw rolnych, obok nich – dopóki starczało sił – utrzymywali się pracownicy zakładów przetwórczych. Tym ostatnim, w pierwszej kolejności, podano koła ratunkowe. Kiedy już znaleźli się na pokładach ratunkowych okrętów, z ciepłym kocem na plecach i kubkiem gorącej herbaty w rękach zauważyli, że ich wybawcy mówią w większości przypadków w językach obcych. W ten sposób, za bezcen, polski przemysł przetwórczy znalazł się w globalnej wiosce. Niestety większość pracowników PGR-ów utonęła.

Żywność

W kraju szalała hiperinflacja, realne dochody gospodarstw rolnych spadły o 40 proc., ci co mieli kredyty wpadli w pułapkę zadłużenia, ceny środków produkcji “urealniono”, a rząd pozbył się ciężaru dotacji z budżetu do artykułów żywnościowych, podjęto, w tym samym czasie, decyzję o nieustalaniu minimalnych cen skupu płodów rolnych. Zwróćmy uwagę, że plan Balcerowicza, w swojej pierwotnej postaci, zakładał bardzo szerokie otwarcie polskiej gospodarki na towary z importu. I to było dla polskich rolników zabójcze. W skali makro oznaczało to, że z dnia na dzień musieli zacząć ścigać się na przykład z holenderskimi producentami płodów rolnych, którzy w swoim kraju korzystali z wielu państwowych ułatwień i preferencji, a już na pewno ze stabilnego kredytowania. W tym samym czasie polskie władze robiły wobec swoich producentów żywności coś dokładnie odwrotnego (11).

Tak wspomina, w rozmowie z Martą Stremecką, “zalewanie” polskiego rynku wewnętrznego subwencjonowaną żywnością z Zachodu ówczesny wicepremier i minister finansów Leszek Balcerowicz (2014): “Wracając do dużej niepewności, która z resztą trwała również w 1990 i 1991 roku: musiałem polegać na informacjach, które niekoniecznie były trafne. Na przykład dowiaduję się od ministra rolnictwa, że za chwilę zapanuje głód, bo zabraknie żywności i trzeba koniecznie poprosić Zachód o pomoc żywnościową. Nie było możliwości sprawdzenia, czy tak faktycznie się stanie, ale lepiej było założyć, że to prawda. W momencie kiedy żywność zaczęła napływać, okazało się, że mamy jej za dużo i pojawiły się protesty rolników. Ale to był błąd nie do uniknięcia przy takim tempie pracy i nagromadzeniu problemów” (12).

Czyje informacje o grożącym głodzie były nietrafne? Urząd ministra odpowiedzialnego za rolnictwo i gospodarkę żywnościową w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, od 12 września 1989 roku do 6 lipca 1990 roku, powierzono Czesławowi Janickiemu, profesorowi nauk rolniczych z Poznania, działaczowi Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. Janicki był jednocześnie wicepremierem. Po fali protestów rolniczych zastępuje go Janusz Byliński. Sprawuje urząd od 14 września 1990 do 12 stycznia 1991 roku. Jednocześnie w rządzie T. Mazowieckiego funkcję ministra – członka Rady Ministrów pełni Artur Balazs. Odpowiada za warunki życia na wsi.

Tempo prac i nagromadzenie problemów, o których wspomina ówczesny minister finansów i wicepremier, najwidoczniej sprawiło, że “zalewając” rynek tanią żywnością z Zachodu, uzyskano na początku lat 90. XX wieku kartę przetargową w rozmowach z krajami Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (EWG). Skąd taki wniosek? Tak się składa, że od początku istnienia EWG, Wspólna Polityka Rolna (WPR) stanowiła ważną część jej polityki gospodarczej. Dziś, w czasie gdy Polska jest w Unii Europejskiej łatwiej to zrozumieć. Wobec rolnictwa UE stosowany jest specjalny zakres ochrony. Rozbudowany protekcjonizm rolny doprowadził początkowo w EWG do osiągnięcia celu samowystarczalności rolnictwa Wspólnoty, gdyż przyczynił się do szybkiego wzrostu produkcji w rolnictwie. Jednakże w latach 70. pojawiły się znaczne i ciągle rosnące nadwyżki niektórych produktów rolnych. Jednocześnie rosły koszty ich magazynowania i zakupów interwencyjnych oraz sprzedaży na zagranicznych rynkach z powodu stosowania subwencji w eksporcie. Pogłębiała się różnica pomiędzy cenami rynku wewnętrznego, gwarantowanymi przez Wspólnotę, a niższymi cenami na światowym rynku. To doprowadziło do konfliktów z innymi głównymi producentami, gdyż w wyniku interwencji ceny światowe się obniżały. Partnerzy handlowi mają więc utrudniony dostęp do rynku Unii Europejskiej dla swoich produktów. Ponadto subsydiowany eksport Wspólnoty sprawia, że towary rolne pochodzące z terenu Unii Europejskiej są bardziej konkurencyjne na rynku światowym. Tak więc, na początku lat 90. XX wieku w Polsce, w czasie szalejącej hiperinflacji, redukcja kosztów konsumpcji wzięła górę nad własną produkcją żywności i kondycją rolnictwa i obszarów wiejskich, w szczególności tzw. Ziem Odzyskanych i PGR-ów. “Tańsza” żywność z Zachodu, w końcu rząd nad Wisłą nie musiał do niej dokładać opuściła magazyny krajów EWG (13).

 

“Wolność”, która uderzyła w polskie rolnictwo zawitała w naszym kraju już pod koniec lat 80. XX wieku. Rafał Woś w książce “To nie jest kraj dla pracowników” (Warszawa, 2017, s. 91) podaje przykład afery alkoholowej. Proceder rozpoczął się pod koniec 1988 roku po zniesieniu koncesji i opłat na przywóz alkoholu na własny użytek przez ministra współpracy gospodarczej z zagranicą Dominika Jastrzębskiego kierującego się ideą “urynkowienia polskiej gospodarki”. Kolejne konwoje cystern z wysokoprocentowym ładunkiem wjeżdżały do Polski (oczywiście bez odpowiedniego podatku) dzięki różnego rodzaju furtkom prawnym aż do lata 1990 roku. Jaki to miało wpływ na polskie gorzelnie, w tym te które funkcjonowały w ramach państwowych gospodarstw rolnych? O trudnej pozycji krajowych producentów ziemniaków trudno nawet wspominać. Zresztą walka o zachowanie w polskich rękach polskiego przemysłu przetwórczego stała się w kolejnych latach walką rolników o niepodległość. Walczono o powołanie Krajowej Spółki Cukrowej “Polski Cukier”, na Pomorzu Zachodnim także o Młyny Stoisław. Blokowano drogi, protestowano w stolicy. Spragnieni zachodnich dóbr, uwolnieni z bloku wschodniego Polacy, patrzyli ze zdziwieniem na zachowanie “roszczeniowej” grupy społecznej. Liberałowie, w tym czasie, w polskiej przestrzeni gospodarczej robili swoje, a wraz z ich aktywnością uwłaszczała się postkomunistyczna nomenklatura z domieszką przedstawicieli przestępczego świata.

Kietrz i Witkowo

Przykład na to, że na Ziemiach Zachodnich i Północnych można było przeprowadzić restrukturyzację w taki sposób, aby duże gospodarstwa państwowe, ale i prywatne stały się hubami rolniczymi i współpracowały z gospodarstwami rodzinnymi. Można było utrzymać i modernizować całą infrastrukturę okołorolniczą jednocześnie kontrolując rynek wewnętrzny. Słuszności takiego kierunku – w 2021 roku – dowodzi to, że w oparciu o Krajową Spółkę Cukrową “Polski Cukier” tworzony jest obecnie w Polsce holding spożywczy. Co warto podkreślić. O KSC walczyli polscy chłopi.

Kombinat Rolny Kietrz przetrwał kolejne “wizje” reform polskiego rolnictwa, w tym tę najtragiczniejszą w skutkach liberalną tzw. planu Balcerowicza. Dzięki determinacji pracowników, funkcjonuje ono do dziś i ma się świetnie. Jego historia sięga 17 lipca 1961 roku. To wówczas rozpoczął działalność kombinat, powstały z połączenia dziewięciu innych PGR-ów. Jego głównym zadaniem było wykarmienie górników z pobliskich kopalń. Jest 2021 rok. Kombinat na stałe zatrudnia około 300 pracowników. 8500 hektarów i 9000 krów. Nowoczesna infrastruktura i park maszynowy. Obecnie uprawia się tu głównie cztery rośliny: pszenicę ozimą, buraka cukrowego, kukurydzę na ziarno i rzepak. Średnia wielkość pola wynosi ok. 100 ha. Pod buraki przeznaczanych jest aż 1500 ha, dzięki czemu Kietrz stanowi ich największego producenta – nie tylko w Polsce, ale i całej UE. Plony przechowywane są m.in. w ogromnym magazynie o pojemności 70 tys. ton. Przedsiębiorstwo prowadzi również własną stację paliw i elektrociepłownię (14).

Przed pomysłami na przyszłość z początku lat 90. XX wieku obroniła się także Agrofirma Witkowo na Pomorzu Zachodnim. Na stronie spółdzielni pracowniczej można przeczytać, między innymi, “Spółdzielcza Agrofirma Witkowo to polska firma z tradycjami, której początki sięgają 1950 roku. Powstała jako jedna z pierwszych spółdzielni rolniczych na ziemiach odzyskanych na Pomorzu Zachodnim. Od niewielkiego zakładu gospodarującego w sposób tradycyjny – do wielkiej, nowoczesnej firmy, należącej do ścisłej czołówki polskich przedsiębiorstw rolnych (…) Doświadczony, konsekwentny w działaniu zespół ludzi codziennie kontroluje procesy ich powstawania na różnych płaszczyznach działania zarówno w produkcji roślinnej, wytwórni pasz, własnej hodowli zwierząt, przetwórstwie aż do lady w sklepie. (…) Dziś w spółdzielni pracuje trzecie, a nierzadko czwarte pokolenie tych, którzy ją na początku tworzyli. Pracowity, dynamiczny zespół ludzi sprawił, że spółdzielnia jest wielokrotnie nagradzana i wyróżniana na najbardziej prestiżowych krajowych i regionalnych wystawach oraz konkursach. W naszych Zakładach Rolnych prowadzimy hodowlę trzody, drobiu, bydła mlecznego i mięsnego oraz kur niosek.

Filozofia marki oraz wysoka jakość oferowanych produktów wiąże się ściśle z ideą firmy – OD POLA DO STOŁU – to hasło, które dosłownie odzwierciedla nasz kierunek działania. Spółdzielnia gospodaruje na ok. 13 tys. ha ziemi. Zebrane plony z pól i łąk przeznacza do produkcji pasz dla zwierząt z własnej hodowli. Z nich zaś wytwarza we własnej przetwórni mięsnej produkty, które poprzez własne zaplecze transportowe trafiają do własnej sieci sklepów i hurtowni, a stamtąd bezpośrednio na stoły naszych klientów…”(15).

Jak widzimy przetrwanie było możliwe. Poza tym z roku na rok przybywa analiz, które jednoznacznie wskazują na błędne założenia polityki państwa z początku lat 90. XX wieku w obszarze rolnictwa oraz Ziem Północnych i Zachodnich Polski. Okręt [patrz państwo] w 1989 roku bardzo szybko nabierał wody. Za burtę wyrzucano zbędny balast, nawet jeśli przejawiał jakąkolwiek wartość. W takich warunkach trudno myśli się o przyszłości.

L. Balcerowicz: “Tak na marginesie – wielu ludzi po latach ciągle rozdziera szaty nad PGR-ami. Ale dlaczego oni pomijają ogromny problem restrukturyzacji gospodarki zależnej od ZSRR? Naszych komputerów Odra, które szły do Związku Radzieckiego, nikt na Zachodzie nie chciał kupić. W schyłkowym ZSRR też nie, bo się otworzyli na świat. Były całe branże, które w całości zależały od RWPG. Na szczęście RWPG się rozpadło i nikt tego nie żałuje, a PGR-y, najgorszy wykwit socjalizmu, wciąż są wspominane – i to z jakimi wyrzutami” (16).

Skutki liberalizacji okazały się niekorzystne dla polskiego rolnictwa. Informuje o tym syntetyczny wskaźnik koniunktury A. Wosia, który obniżył się z 3,11 punktu w 1989 roku do 2,19 punktu w 1990 roku, tj. o 29,6 proc. Spowodowało to korektę polityki rolnej, której celem było uzdrowienie powstałej sytuacji. Proces doskonalenia polityki rolnej trwał co najmniej do 1998 roku i przyniósł początkowo poprawę warunków gospodarowania w wyniku ograniczenia skali i zakresu liberalizacji polityki rolnej. Część zakładów przetwórstwa rolno-spożywczego otrzymała poza tym budżetowe wsparcie do realizowanych inwestycji, co poprawiło jakość krajowych artykułów rolno-żywnościowych i umożliwiło skuteczne konkurowanie z dobrami importowanymi. Środki na rozbudowę techniczno-produkcyjnej infrastruktury wsi otrzymały też gminy, co ułatwiło gospodarowanie. Nastąpiło zarazem ożywienie w pozarolniczych gałęziach gospodarki narodowej, które z czasem przeniosło się do rolnictwa. W efekcie sytuacja w rolnictwie uległa poprawie, o czym świadczył syntetyczny wskaźnik koniunktury w 1995 roku. Nie osiągnął on jednak poziomu z 1989 roku (17). Tak to wyglądało jeszcze przed przystąpieniem Polski do UE w 2002 roku.

Bez szans

“Pan się znowu irytuje” stwierdza Marta Stremecka w rozmowie z Leszkiem Balcerowiczem, gdy poruszany jest temat PGR-ów, jako symbolu okrucieństwa. “…irytuje mnie, gdy ludzie, którym brak podstawowej wiedzy lub dobrej woli, zarzucają innym bezduszność albo sugerują – bez żadnego dowodu – że można było wyjść z socjalizmu bez skurczenia się najbardziej dotkniętych socjalizmem działów gospodarki. Po pierwsze PGR-y zostały, podobnie jak niektóre inne części gospodarki, odcięte od ogromnych subsydiów. A te subsydia pochodziły z druku pieniądza. Dylemat był taki: albo wycofujemy się z walki z hiperinflacją, drukujemy nadal masę pieniędzy na te subsydia, albo nie – i dźwigamy kraj z katastrofy. Krytycy abstrahują od takich dylematów. Idą na moralno-intelektualną łatwiznę. A po drugie, w 1991 roku stworzyliśmy – tu pierwsze skrzypce odegrał Adam Tański – specjalny i udany program przekształcenia PGR-ów ze sporym pakietem socjalnym. Zajmowała się tym specjalnie powołana instytucja – Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa. Sporo było na przykład stypendiów dla dzieci. To jest jedna z takich kart, które są szerzej nieznane, bo przysłonił je czarny PR. A przecież nie można był się spodziewać, że natychmiast każdy znajdzie pracę. Tam były ogromne przerosty zatrudnienia” (18).

Studium przypadku. Państwowe gospodarstwo rolne. Ponad tysiąc hektarów, dwa tysiące krów, 60 pracowników, budynki, gorzelnia i maszyny. Konto i kredyt w Banku Gospodarki Żywnościowej. Żywy organizm w szczerym polu. System naczyń połączonych. Mechanizm upadku na początku lat 90. XX wieku był bardzo prosty, podobny zresztą do tego który dotknął rolników indywidualnych. Zobowiązania kredytowe, a PGR-y korzystały z kredytów w Banku Gospodarki Żywnościowej, w efekcie hiperinflacji “zjadły majątek”. Rząd odciął subsydia [dop. dziś rolnicy mają je zagwarantowane w ramach Wspólnej Polityki Rolnej UE, społeczeństwo nadal nie rozumie w jakim celu istnieją], drożeją środki produkcji, paliwa. Trudno poradzić sobie ze wzrostem płac. Krajowy rynek jest zalewany subsydiowaną żywnością z Zachodu. Zjawia się komornik. Licytowane są maszyny, zwierzęta, obsiane pola, ziemia. Ludzie zostają za bramą. Koniec. Bez szans.

PGR-owskie mity

Mit o nieudolnych pracownikach PGR-ów należy schować między bajki. Nieudolność państwa komunistycznego, jego polityki, to jedno, a jakość pracy i funkcjonowania w niekorzystnych warunkach ponad 1500 państwowych gospodarstw rolnych to drugie. Faktem jest, że system zniszczył wielu ludzi, że pojawiała się niegospodarność. Problem w tym, że dziś wielu z nas pamięta tylko obrazy z filmu “Arizona” w reżyserii Ewy Borzęckiej z 1997 roku i spotyka się z liberalną wersją historii PGR-ów. Film dokumentalny opowiada pesymistyczną historię mieszkańców wsi Zagórki 17 kilometrów od Słupska. We wsi w 1990 upadło państwowe gospodarstwo rolne. Dziś trudno znaleźć informacje o specjalizacji tego PGR-u. Trudno także uwierzyć, aby bohaterowie filmu Borzyckiej upojeni tanim winem “Arizona” byli w stanie pracować w nowoczesnym gospodarstwie mlecznym, specjalizującym się także w hodowli bydła opasowego. Jakie były efekty ich pracy? Pracowali na poziomie nowoczesnego gospodarstwa hodowlanego na przykład z Holandii.

Na fali sierpnia 1980 roku pracownicy państwowych gospodarstw rolnych próbowali wymusić na władzach państwa szereg zmian ważnych dla funkcjonowania ich miejsc pracy. Do podpisania porozumień pomiędzy stroną rządową, a pracownikami PGR doszło w Szczecinie 2 października 1980 roku. W zakresie systemu ekonomiczno-finansowego przedstawiono, między innymi, następujące postulaty: wprowadzenie systemu finansowania i planowania, który stanowić będzie podstawę do oddolnego planowania przez przedsiębiorstwa z zachowaniem samodzielności w zakresie kierunku i wielkości produkcji oraz rentowności. Wskazywano przy tym, że plany nie będą korygowane w ciągu roku przez jednostki nadrzędne. Oczekiwano od rządu stałych działań, aby ceny zbytu artykułów rolnych lub poziom dotacji dla PPGR były skorelowane z poziomem cen środków produkcji i usług dla rolnictwa. Zdaniem pracowników winno to zapewnić rentowność. Wnioskowano także o podniesienie cen skupu mleka i żywca wołowego (19). Czy, w nawiązaniu do treści powyższego dokumentu z 1980 roku można stwierdzić, że przynajmniej na dziesięć lat przed przełomem 1989 roku w rolnictwie pracownicy PPGR mogli się stać partnerem do rozmów z rządem T. Mazowieckiego i L. Balcerowicza?

 

Hekatomba

Profesor Radosław Skrycki z Uniwersytetu Szczecińskiego, w sposób szczególny podziękował mieszkańcom swojej rodzinnej wsi Krzymów w województwie zachodniopomorskim. Wraz ze studentami z Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych US, w latach 2012 – 2013 zrealizował projekt naukowy, którego efektem było wydanie książki “Wokół PGR-u. Krzymów i jego mieszkańcy”. Wielką trudnością, na którą natrafili osiedleńcy były ogromne zniszczenia wojenne oraz powojenne szabrownictwo, które doprowadziło do znacznego obniżenia potencjału owych ziem. Kolejnym problemem na tutejszych ziemiach było ich zagospodarowanie. Było to o tyle trudniejsze, gdyż w dużej mierze pozostałością były wielkie majątki ziemskie. W większości przypadków niemożność parcelacji ziem jak i polityka prowadzona przez państwo doprowadziła do tego, że na Pomorzu Zachodnim większość użytków rolnych przechodziła w posiadanie Państwowych Gospodarstw Rolnych. Duży wpływ na sytuację tutejszych rolników miała wspomniana polityka państwa, która była prowadzona w nieudolny sposób. Głównym problemem była próba kolektywizacji wsi, która doprowadziła tylko do zahamowania w zagospodarowaniu i stabilizacji wsi (20).

Podobnie było na terenie byłego województwa słupskiego. Obecnie województwo pomorskie. Przytaczany wcześniej Rafał Woś odwołuje się w książce “To nie jest kraj dla pracowników” (s. 93) do pracy naukowej Eugeniusza Rydza i Agnieszki Siwek z Pomorskiej Akademii Pedagogicznej. Pokazali oni posttransformacyjne przeobrażenia na przykładzie rynku pracy powiatu słupskiego. Te obszary Pomorza jeszcze na długo przed nastaniem PRL-u były zdominowane przez wielkoobszarową gospodarkę junkierską. Po II wojnie światowej PGR-y były więc nie tyle realizacją ideologicznych fanaberii nowej władzy, co naturalną konsekwencją panującego tam porządku gospodarczego, oczywiście w nowych warunkach ekonomii socjalistycznej. Zachowano więc istniejącą sieć osadniczą i układ pól, aż do transformacji, kiedy to w byłym województwie słupskim zlikwidowano 73 PGR-y. Większość zwolnionych wpadła w pułapkę długotrwałego bezrobocia i społecznej degradacji, nierzadko dziedzicznej. Jeszcze w 2002 roku bezrobocie w powiecie słupskim sięgało 35 procent.

Włodzimierz Zgliński, który zajął się problemem wpływu transformacji państwowych gospodarstw rolnych na przemiany rolnictwa i obszarów wiejskich w Polsce podkreśla, że chociaż proces transformacji rolnictwa państwowego ma w Polsce charakter regionalny, to restrukturyzacji i prywatyzacji podlegało przeszło 4,7 mln ha gruntów (3,8 mln ha z 1666 PGR), a więc obszar znacznie przewyższający rolniczą przestrzeń produkcyjną Belgii i Luksemburga (1,5 mln ha), Holandii (2,0 mln ha), Słowacji (2,4 mln ha), Danii (2,7 mln ha), Austrii (3,5 mln ha), Czech (4,3 mln ha), stanowiący 3/4 powierzchni użytków rolnych Bułgarii oraz Węgier (21).

Proces likwidacji PGR oraz obecna restrukturyzacja i prywatyzacja Zasobu WRSP nie tylko mają istotne znaczenie dla transformacji struktury własnościowej, obszarowej i przestrzennej rolnictwa, ale wymusiły potrzebę całkowitej restrukturyzacji obszarów wiejskich, zwłaszcza 230 gmin o przewadze i 580 gmin o znacznym udziale rolnictwa państwowego (45,3% powierzchni wiejskiej kraju, zamieszkałej przez 38,3% ludności wiejskiej). Bezpośrednią transformacją sektora państwowego rolnictwa objęto 460 tys. pracowników (10% pracujących w rolnictwie), a wraz z rodzinami ok. 2 mln społeczności pegeerowskiej, żyjącej w 333 tys. mieszkaniach (8,6% mieszkań na wsi) w 6000 osiedlach. Restrukturyzowane i prywatyzowane PGR stanowiły prawie 32% prywatyzowanych przedsiębiorstw państwowych w Polsce. Obszary popegeerowskie obejmują głównie zachodnie i północne części kraju. Ze względu na swoją specyfikę wyróżnione zostały – jako region strategiczny wymagający odmiennej, szczególnej koncepcji rozwoju rolnictwa i obszarów wiejskich – w wielu dokumentach rządowych, m.in. w kolejnych projektach Narodowej Strategii Rozwoju Regionalnego, Spójnej Polityce Strukturalnej rozwoju obszarów wiejskich i rolnictwa jak i Koncepcji polityki przestrzennego zagospodarowania kraju. Podkreśla się w tych dokumentach, że jest to region o dominacji wielkoobszarowych gospodarstw rolnych, wymagających pilnego uporządkowania własnościowych aspektów struktury agrarnej oraz koncepcji rozwoju rolnictwa. Nieuporządkowana własność, umowy dzierżawne nie obligujące do zachowania równowagi ekologicznej w rolnictwie, niedoinwestowane gospodarstwa wielkoobszarowe, rozpowszechniona monokultura zbożowa, a ostatnio wielkoprzemysłowe fermy chowu zwierząt (24 gospodarstwa amerykańskiego koncernu „Smithfield Foods”) prowadzą do degradacji rolnictwa. Skutki społeczne i przestrzenne transformacji doprowadziły do zjawisk „kryzysogennych” i degradacji obszarów wiejskich (22).

Prywatyzacja i restrukturyzacja państwowego rolnictwa okazała się procesem trudnym i złożonym, nie tylko dla PGR, ale ma także szerokie reperkusje polityczne, społeczne, ekonomiczne i przestrzenne. Decyzja o likwidacji gospodarstw państwowych, nie dopuszczająca drogi przemian ewolucyjnych, miała charakter doktrynalno-polityczny. Nie zawsze kierując się racjonalnymi przesłankami uwzględniającymi skutki ekonomiczne, społeczne i przestrzenne, doprowadzono do żywiołowych procesów upadłościowych, dewastacji majątku, olbrzymiego zadłużenia (rzutującego na proces prywatyzacji), wzrostu gruntów odłogowanych, ograniczenia produkcji, znacznego bezrobocia oraz trudności w zagospodarowaniu mienia. Oddzielenie funkcji socjalnych od produkcyjnych, brak środków na ich reaktywowanie, spowodowały niekorzystne zmiany w wyposażeniu infrastrukturalnym wielu obszarów wiejskich, a zubożenie ludności i strukturalne bezrobocie spowodowały zjawiska patologii społecznej. Z problemami tymi nie wiadomo w zasadzie co dalej robić, a aktualne programy pomocowe [dop. 2003 rok] tylko w niewielkim zakresie starają się naprawić zaistniałą sytuację na obszarach popegeerowskich (…) (23).

“Niedawno przejeżdżałam przez wyspę Wolin. Ruina popegeerowskich bloków, hektary ugorów, ruina mentalna ludzi.” – nie odpuszcza wątku PGR-ów w rozmowie z Leszkiem Balcerowiczem Marta Stremecka. L. Balcerowicz: “Przepraszam bardzo. Nie formułuje się sądów generalnych na podstawie tego, co pani zobaczyła w jednym miejscu. To jest nierzetelne, tak się nie robi. To tak jakby Marsjaninowi pokazać kucyki, mówić że to konie. Jakie miałby wyobrażenie o koniach? Gdyby pani zobaczyła jakieś zbiorcze dane i na ich podstawie postawiła taką tezę, moglibyśmy dyskutować. (…) Co jest jeszcze zadziwiające – PGR-ami grają zarówno niektórzy ludzie z dawnego układu, którzy przyczynili się do tego, że mieliśmy na końcu ich rządów katastrofę, ale także niektórzy z tych, którzy byli po drugiej politycznej stronie. Jedni i drudzy zapomnieli o tym, o czym pisało się nawet przez lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte, że PGR-y były ośrodkami niesamowitego marnotrawstwa i demoralizacji ludzi, którzy, często nawet bez podstawowego wykształcenia, popadali w alkoholizm, rozkradali majątek. To był socjalizm w najgorszym wydaniu. Dopiero po naszych zmianach ta ziemia zaczęła być lepiej wykorzystywana. A że nie znaleziono od razu zatrudnienia dla tych, którzy byli przyzwyczajeni do tamtej kultury pracy? A ilu z nich pracy tak naprawę nie chciało, przechodząc na wcześniejsze emerytury, renty, zapomogi?” (24).

Sebastian Sahajdak
sebastian.sahajdak@nikidw.edu.pl

Źródła:
1.“Leszek Balcerowicz: To, co dobre, stało się w 1990, kolejny rok był trudniejszy”. Wywiad Krzysztofa A. Kowalczyka z Leszkiem Balcerowiczem, w:
https://www.rp.pl/Wywiady/301019973-Leszek-Balcerowicz-To-co-dobre-stalo-sie-w-1990-kolejny-rok-byl-trudniejszy.html (dostęp: 1.02.2021)
2.I. Krysiak, Informacja o sektorze spółdzielczym w Polsce, www.klon.org.pl, 2006, (dostęp: 3.02.2021.)
3.Produkty mleczne sprzedają się dobrze mimo pandemii, w:
https://www.agropolska.pl/produkcja-zwierzeca/bydlo/produkty-mleczne-sprzedaja-sie-dobrze-mimo-pandemii,1597.html (dostęp: 3.02.2021)
4.https://for.org.pl/pl/publikacje/raporty-for/rozwoj-polski-po-socjalizmie-7-najbardziej-niewygodnych-faktow-dla-krytykow-transformacji (dostęp: 1.02.2021)
5.Wpis na stronie Facebook/Protest Rolników Zachodniopomorskiej Rady Wojewódzkiej NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” z dnia 17.12.2020 r. (dostęp: 2.02.21)
6.Strona ZRW NSZZ RI “Solidarność” http://pracanaroli.pl/, 2.06.2020 r., (dostęp: 1.02.2021)
7.R. Woś, Upadek polskiej wsi. Realne dochody gospodarstw rolnych spadły o 40 proc., 12.04.2015 https://forsal.pl/artykuly/864729,upadek-polskiej-wsi-realne-dochody-gospodarstw-rolnych-spadly-o-40-proc.html (dostęp: 1.02.2021)
8.Antoni Dudek, Spór wokół programu gospodarczego w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, w: Politeja NAUKI O POLITYCE, nr 3(60), 2019, s. 377
9.Ibidem, s. 376-377
10.Ibidem, s. 376-377
11.R. Woś, To nie jest kraj dla pracowników, Warszawa 2017, s. 91
12.L. Balcerowicz, Trzeba się bić. Opowieść biograficzna, rozmawia M. Stremecka, Warszawa 2014, s. 117
13.Maria Kocot, Agnieszka Niedziela-Stępień, Polityka rolna Unii Europejskiej na tle liberalizacji światowego handlu, w: https://www.ue.katowice.pl/fileadmin/user_upload/wydawnictwo/SE_Archiwalne/SE_38/11.pdf (dostęp: 4.02.2021)
14.A. Piechta, Ostatni PGR w Polsce: zaskakujące fakty w 100 sekund [WIDEO], w: agrofakt.pl, 30.11.2019 r. https://www.agrofakt.pl/ostatni-pgr-w-polsce-zaskakujace-fakty-w-100-sekund-wideo/ (dostęp: 1.02.21 r.)
15.Agrofirma Witkowo, https://www.agrofirmawitkowo.pl/o-spoldzielni/ (dostęp: 1.02.2021 r.)
16.L. Balcerowicz, Trzeba się bić. Opowieść biograficzna, rozmawia M. Stremecka, Warszawa 2014, s. 147-148
17.W. Józwiak, Ewolucja gospodarstw rolnych w latach 1996 – 2002 w: stat.gov.pl (dostęp: 1.02.2021)
18.L. Balcerowicz, Trzeba się bić. Opowieść biograficzna, rozmawia M. Stremecka, Warszawa 2014, s. 169
19.Wiadomości Zachodnie z dnia 18.10.1980 r., za: dr S. Kaniewski, IPN O/Szczecin
20.P. Siemiński, H. Simiński, Historia Państwowych Gospodarstw Rolnych na Pomorzu Zachodnim ze szczególnym uwzględnieniem KPGR Chojna, w: red. Radosław Skrycki, Wokół PGR-u. Krzymów i jego mieszkańcy, Chojna 2014, s. 39-40
21.Włodzimierz Zgliński, Instytut Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN, Wpływ transformacji państwowych gospodarstw rolnych na przemiany rolnictwa i obszarów wiejskich w Polsce, w: red. Bronisława Górza i Czesława Guzika, Współczesne przekształcenia i przyszłość polskiej wsi, Warszawa 2003, s. 39-40
22.Ibidem, s. 39-40
23.Ibidem, s. 39-40
24.L. Balcerowicz, Trzeba się bić. Opowieść biograficzna, rozmawia M. Stremecka, Warszawa 2014, s. 172-173

Zdjęcia:

-Wieś Krzymów w woj. Zachodniopomorskim (fot. S. Sahajdak, 01.2021)
-Ujęcia z filmu promocyjnego PGR (1985). Źródło: YouTube (dostęp: 2.02.2021)
-“Głos Pomorza” z 1989 i 1991, Bałtycka Biblioteka Cyfrowa (dostęp: 2.02.2021)
-APEL DO MIESZKAŃCÓW ze strony Muzeum PGR w Bolegorzynie w województwie zachodniopomorskim. Źródło:
http://www.muzeumpgr-bolegorzyn.neostrada.pl/historia_muzeum.html (dostęp: 2.02.2021)