Co roku, od 418 lat, w pierwszą niedzielę, po 4 marca (dzień świętego Kazimierza) w Wilnie odbywał jarmark Kaziuka. W tym roku po raz pierwszy będzie to wydarzenie wirtualne – online. Jednak jak zapewniła w rozmowie z Instytutem, Edita Tamošiunaitė – wicemer Wilna, w następnym roku 419 jarmark odbędzie się bez przeszkód.

Tradycja jarmarku kaziukowego sięga początku XVII wieku. W roku 1602 papież Klemens VII ogłosił księcia Kazimierza Jagiellończyka świętym, a dwa lata później w katedrze wileńskiej odbyła się uroczysta kanonizacja zakończona wielkim odpustem. W roku 1636 relikwie św. Kazimierza przeniesiono do specjalnej kaplicy ufundowanej przez królów Zygmunta III i Władysława IV. Jej ściany udekorował freskami Michał Anioł Palloni specjalnie w tym celu sprowadzony do Wilna przez Jezuitów (był on nadwornym malarzem polskich magnatów i króla Jana III Sobieskiego. Freski Palloniego zdobiły Pałac Krasińskich w Warszawie, Galerię Otwartą i Galerię Zamkniętą pałacu w Wilanowie, kościoły na warszawskich Bielanach w Węgrowie i Łowiczu). Uroczystość ta miała bardzo podniosły charakter i odbiła się echem na królewskich dworach całej Europy. Uroczystościom religijnym towarzyszył także jednodniowy jarmark, na który zjeżdżali kupcy, handlarze i rzemieślnicy nie tylko z okolic Wilna, ale z czasem rosnąca sławą Kaziuka, i z dalszych miast Rzeczypospolitej przywożąc towary dotąd nie znane nad Wilią i Niemnem. W 1827 r. jarmark przerodził się w trzydniową imprezę, która rozszerzyła się poza Plac Katedralny na okoliczne ulice. W tym mniej więcej czasie na Kaziuku pojawiają się zdobione słodkie serca, często z wypisanym imieniem ukochanej lub wyznaniem uczucia miłości. O tym (i nie tylko) ciekawym zwyczaju, który był wileńskim „świętem zakochanych” opowiada w rozmowie z Instytutem, autor książek o polskich Kresach, Ryszard Czarnowski:

Kaziuki odbywające się w pierwszą niedzielę po dniu św. Kazimierza, czyli 4 marca, stały się dniem zakochanych z wyborem „miss kaziukowej”. Zwyczaj polegał na tym, że zakochani chłopcy, lub starający się o względy dziewczyny kupowali piernikowe serca, na których sprzedawcy wypisywali sentencje w rodzaju: „Kocham Cię”. Z czasem zwyczaj obdarowywania sercami ukochanej rozszerzył się także na inne dziewczyny i młode kobiety. I która z nich otrzymała najwięcej takich lukrowanych serc, nie zawsze z wyznaniem miłości, zostawała „królową kaziukową”. Aż do następnych kaziuków miała ona prawo otwierania i patronowania zabawom i balom organizowanym w mieście Wilnie. Dziewczyny bardzo się o ten przywilej starały. Dziś ten piękny zwyczaj jest praktycznie zapomniany. Innym zwyczajem związanym ze świętym Kazimierzem było nadawanie jego imienia praktycznie wszystkim chłopcom narodzonym w oktawie patrona. Mimo, że kaziuki zawsze wypadały w okresie Wielkiego Postu, to w niedzielę zawsze przymykano oko na huczne zabawy i dawano taką „cichą” dyspensę.

 

Początek XX oznaczał dla jarmarku przeprowadzkę. Na placu Katedralnym władze carskiej Rosji postawiły pomnik carycy Katarzyny II. W związku z przebudową kaziuki przeniesiono na Plac Łukiski, gdzie ich rozmach rósł jeszcze bardziej. W kulminacyjnym momencie na jarmarku zanotowano 2400 straganów, kupców, rzemieślników i chłopów z całej Litwy. W oczach znanej wileńskiej publicystki Heleny Romer-Ochenkowskiej pozostał jednak bardzo lokalnym wydarzeniem, któremu jeszcze daleko do innych polskich jarmarków. Na łamach „Tygodnika Wileńskiego” (nr 10, z 9 marca 1911, s.6-8) pisała:

Z pierwszym wejrzeniem wiosny – nie zawsze w błękicie uśmiechniętego nieba – zjawia się święto patrona Litwy z dawien dawna czczone kilkodniowym jarmarkiem, podczas którego składa wieś swe dary nie bogate, ale obfite u stóp Królewskiego pacholęcia.
Buro-sukmanny lud zwozi na plac obszerny wyroby, na jakie go stać. (…) Nie mniej jarmark przedstawia się obficie. Podstawową rolę grają pierniki, wyroby z drzewa i nade wszystko obwarzanki: smorgońskie, suche, tradycyjnie drobne i lekkie stosami zalegają wozy.
Drewniane statki nie zaprzeczenie, ładnie i dokładnie zrobione, ale dlaczego nie przyłączyło się do nich lub nie wyłoniło z tego zajęcia zabawkarstwo, tak łatwo mogące mieć zbyt w mieście, zalewane drogą zagraniczną tandetą? Koszykarstwo też przedstawia się tak ubogo, jakby łąki nasze były zgoła wolne od „malowniczych” kęp łozin, a fantazja wyrobów nie sięga ponad kosze do papierów. Gliniane wyroby świadczą o dobrej woli i pewnej fantazji twórców, bajecznie kolorowe koguty, ale dla Boga, jakaż to niedbała robota i zupełny zanik gustu.
Jakże się z tęsknotą i zazdrością myśli o cackach krakowskich jarmarków np. Emaus lub Św. Stanisława, gdzie bajeczna kolorowość nie razi oczu, a pomysły są oryginalne i istotnie świadczące o fantazji ludowej. Podczas gdy barwy cudnie grają na mazurskich wełniakach harmonijnym zespołem lub oczy ćmią jaskrawością wyszyć na „katanach” krakowskich.
(…) Mimo jednak tę jednostajność, tę tradycyjność do zacofania podobną, cieszy się Wilnianin Św. Kazimierzem i skwapliwie zabiera się do wesołych targów o sito, „jaszczyczek”, łyżki, no i obwarzanek za niejeden grosz dla dzieci i sług kupi.

 

I wojna światowa i lata po niej następujące mocno osłabiły tradycję kaziukowego jarmarku. Dopiero w latach trzydziestych za wsparciem lokalnych władz i życzliwym spojrzeniem Warszawy, Kaziuk powrócił do dawnej świetności. Ówczesny wojewoda wileński (późniejszy Prezydent RP na Uchodźctwie) Władysław Raczkiewicz starał się nawet o ogłoszenie 4 marca dniem świątecznym (wolnym od pracy) na Wileńszczyźnie. Jednak te zabiegi nie zostały uwieńczone pełnym sukcesem. Zezwolono jedynie na zwolnienie tego dnia z pracy tylko tych urzędników państwowych, którym takie pozwolenie wydadzą szefowie poszczególnych urzędów. Nie mniej sama impreza pęczniała z roku na rok. Oprócz tradycyjnego handlu, wyrobów i warsztatów rzemieślniczych, palm wileńskich, czerwonych serc i występów muzycznych, jarmarki wzbogaciły się o parady. Jedną z takich parad tak opisuje wileński dziennik „Słowo” z 4 marca 1935 roku:

O godzinie 11 rano na plac przed kościołem św. Kazimierza poczęli ściągać uczestnicy pochodu, którzy po ustawieniu się w oznaczonym porządku ruszyli na krótko przed godziną 12 w stronę placu Lukiskiego. Na czele pochodu szli i jechali fanfarzyści, zaś tuż za nimi podążała przebrana w strój historyczny postać przewodnika pochodu w otoczeniu licznej świty. Na pierwszych wozach jechali „kupcy” (również przebrani), zaś za nimi liczne wozy z młodzieżą ustrojoną w pióropusze i chorągiewki. Ponadto w pochodzie wieziono liczne eksponaty wyrobu tutejszego. Młodzież przebrana w stroje ludowe dopełniała całości. Bardzo licznie reprezentowani byli w pochodzie producenci mleka, których wozy opatrzone były w odpowiednie plakaty, oraz okoliczne dwory znane z wzorowych gospodarstw mleka. Pochód zamykało kilkanaście furgonów reklamowych różnych firm wileńskich. Po przybyciu na plac Lukiski uczestnicy pochodu wysłuchali przemówienia nadawanego przez radio na całą Polskę.

 

Zakończenie II wojny światowej przyniosło wielkie zmiany na politycznej mapie Europy. Wichry historii nie ominęły także Kaziuka. W marcu 1945 kiedy Wilno zamieszkiwali jeszcze (pozostali przy życiu) przedwojenni mieszkańcy, tak na gorąco relacjonowała jarmark Maria Znamierowska-Prüfferowa:

Jaki maleńki i smutny jest nasz „Kaziuk” w tym roku trudnym. Widać na nim stare graty, poduszki, meble, obrazy, szkło, żelastwo i już niewiele balii i ziół. Jeszcze niezwykłą krasą błyskały w słońcu palmy wileńskie.

W czasach radzieckich jarmark przeżywał swoje trudne lata. Budowa kolejnego pomnika, tym razem Włodzimierza Lenina na Placu Łukiskim spowodowała przeniesienie targowiska na plac Kalwaryjski (ówcześnie Dzierżyńskiego), gdzie miejsca było mało co jeszcze bardziej ograniczyło liczbę handlujących.

 

I znów trzeba było powiewu historii by Kaziuk wrócił na ulice Wilna. Tym razem był to wiatr wolności. Dziś jarmark, jak za dawnych czasów, organizowany jest na placu Katedralnym i ulicach wileńskiej starówki : Giedymina i Zamkowej. O współczesnych obchodach Kaziuków specjalnie dla Narodowego Instytutu Kultury i Dziedzictwa Wsi opowiada Edita Tamošiunaitė, wicemer Wilna z ramienia AWPL – ZChR:

Kaziuk to najpopularniejsza wileńska impreza, odwiedzana zarówno przez mieszkańców miasta jak i gości. Liczbę odwiedzających jarmark liczymy w dziesiątkach tysięcy. Co roku swoje produkty na jarmarku kaziukowskim prezentuje i sprzedaje około dwóch tysięcy rzemieślników nie tylko z Litwy, ale i z Polski. Są tu pierniki, palmy wileńskie, wyroby drewniane i wiele, wiele innych rzeczy tradycyjnie związanych z Kaziukiem. Jednak jarmark to nie tylko handel. Tu jest taka atmosfera, której nie da się opowiedzieć. Przez te trzy dni jarmarku prezentowana jest kultura trzech narodów (litewskiego, polskiego i rosyjskiego). Znaczącym akcentem imprezy jest polski akcent, o który dbają nasze, polskie zespoły, których nie mało mamy na wileńszczyźnie.
Szczególnym symbolem Kaziuka jest palma wileńska. Panie palmiarki przygotowują je przez niemal cały rok. Bo najpierw trzeba nazbierać ziół i kwiatów na wileńskich polach, a następnie je wysuszyć. Wymaga to dużej pracy i cierpliwości. W efekcie powstają palmy różnej wielkości, ale wszystkie bogato udekorowane ziołami i kwiatami. Rzadko zdarza się taki odwiedzający jarmark Kaziuka, który nie kupi palmy.
Jarmark Kaziuka liczy 418 lat. Niestety w tym roku jest pandemia i związane z nią ograniczenia nie pozwalają nam zorganizować na wileńskiej starówce jarmarku w tradycyjnej formie. Impreza odbędzie się w „onlajnie”. Możemy tylko zaprosić na następny rok. Jestem pewna, że kolejny, 419 jarmark odbędzie się bez przeszkód.

 

Od dwudziestu lat jarmarki kaziukowe organizowane są również w wielu miastach Polski, np. w Poznaniu, Szczecinie i Białymstoku. Ten ostatni odbywa się od końca lat dziewięćdziesiątych XX wieku w ramach Dni Kultury Kresowej.

Tekst: Rafał Karpiński
Red. Aleksandra Szymańska

Źródła:
-https://pl.wikipedia.org/wiki/Kaziuk
-https://pl.wikipedia.org/wiki/Michelangelo_Palloni
-http://poznajwilno.pl/miasto/swieta-i-zwyczaje/wiosna/wilenski-jarmark-kaziukowy/
-https://web.archive.org/web/20070220051059/http://www.najmici.net/kaziuk.htm
-rozmowa Rafała Karpińskiego z Editą Tamošiunaitė – wicemerem Wilna z dnia 02.03.2021 r.
-rozmowa Rafała Karpińskiego z Ryszardem Czarnowskim, autorem książek o Kresach z dnia 02.03.2021 r.