Zielone Świątki w polskiej tradycji ludowej
Zielone Świątki to ludowa nazwa kościelnego święta Zesłania Ducha Świętego, obchodzonego pięćdziesiąt dni po zmartwychwstaniu Chrystusa. W tradycji ludowej to okres kończący cykl świąt wiosennych i rozpoczynający lato, a także pora pradawnych obrzędów agrarnych, pasterskich i wegetacyjnych.
Jeszcze na początku XX wieku Zielone Świątki trwały trzy dni: od niedzieli do wtorku. Od zawsze świętu temu towarzyszyły przedchrześcijańskie wierzenia i zwyczaje, ściśle związane z okresem wiosennego zrównania dnia z nocą. Zielone Świątki były obrzędowym uhonorowaniem działań, które miały zapewnić obfite zbiory i dobry chów zwierząt. Nieodłącznym symbolem tego okresu była zieleń, w szczególności liście tataraku, które rozsypywano na podłodze w izbie, a jego pęki wtykano za święte obrazy i stawiano w oknach. Całe obejścia majono zielenią, zwłaszcza gałęziami lipy, grabu, brzozy i buku. W wieńce z kwiatów i liści ubierano przydrożne krzyże i kapliczki.
Zielone gałęzie oznaczały życiową moc rozkwitającej przygody, miały pobudzać wzrost roślin i chronić od wszelkiego zła i zarazy. Wierzono, że potrafiły odwracać urok i chronić przed klątwą. Dlatego majono też pola, przykładowo olchę zatykano w zagony ziemniaków, aby były sypkie i białe jak to drzewo, zboża majono leszczyną, aby było giętkie i odporne na wiatr. Obsiane pola obchodzono w procesji z obrazami świętych i chorągwiami, śpiewając nabożne pieśni.
Innym symbolem związanym z Zielonymi Świątkami był ogień. Mężczyźni z zapalonymi wiązkami słomy obiegali pole i wykrzykiwali zaklęcia dotyczące życiodajnego słońca, światła i ciepła. Wierzono bowiem, że w tym okresie rosną siły witalne słońca, którego promienie są potrzebne roślinom, aby dojrzewały i wydawały owoce.
W Zielone Światki należało także odpowiednio zabezpieczyć bydło. W celu ochrony zwierząt przed działaniem złych mocy okadzano je dymem ze spalonych święconych ziół, przystrajano wieńcami i kwiatami, a po ich grzbietach i bokach toczono jajka. Krowom dawano do wypicia ziołowe wywary, wypowiadając przy tym specjalne zaklęcia.
Dwory ziemiańskie przystrajano bukietami polnych kwiatów. Zygmunt Gloger pisał też o zwyczaju kultywowanym w niektórych dworach szlacheckich polegającym na powtórzeniu tradycji wielkanocnego święconego z babami i mazurkami, które czasem udało się dochować od świąt Wielkanocy. W ciągu tego świątecznego dnia udawano się na mszę świętą, a następnie spożywano uroczysty obiad.
Zielone Świątki były także świętem pasterskim. Popularnym zwyczajem było ofiarowywanie pasącym bydło chłopcom surowych jaj. Wierzono, że kto pierwszy tego dnia wygoni zwierzęta na pastwisko, temu będą się dobrze chowały, a krowy będą dawały mleko przez cały rok. Tego dnia pasterze bawili się, tańczyli, ucztowali, palili ogniska. Najważniejszą potrawą świątecznej uczty, suto podlewanej wódką, była jajecznica z kiełbasą, słoniną, i ziemniakami pieczonymi w ognisku..
Jeszcze w końcu XIX wieku pierwszego dnia Zielonych Świątek pasterze, pędząc do wsi bydło z pastwiska, wybierali pięknego wołu, okrywali go starą siecią i przywiązywali ją do tułowia słomianymi pasami. Za sieć i powrósła wkładali gałązki i polne kwiaty, na rogi zaś wieniec z brzozowych gałązek. Tak przystrojonego zwierza, hałasując, prowadzili na czele stada do wsi, gdzie właściciel zwierzęcia musiał je wykupić z rąk pasterzy datkiem pieniężnym.
W drugi dzień dziewczęta szły na łąki, rozpalały ogniska, by przy nich pleść wieniec z ruty, chabrów oraz brzozowych gałązek i wybierały spośród siebie „królewnę”. Wytypowaną pannę ubierano w jasną suknię, przepasywano wstążką, obwieszano koralami, a na głowę wkładano koronę. „Królewnę” trzy razy oprowadzano wokół ogniska, a potem barwny i wesoły korowód obchodził granice wioskowych pól. Następnie dziewczęta prowadziły „królewnę” do wsi, gdzie w chatach przyjmowano orszak poczęstunkiem.
Obrzędowości zielonoświątkowej towarzyszyły także zwyczaje o charakterze matrymonialnym. Na Rzeszowszczyźnie i w krośnieńskim popularne było obdarowywanie chłopców przez dziewczęta pisankami, co w wielu przypadkach oznaczało zgodę na zaloty. Z kolei na terenach całej Orawy, Wielkopolski, na ziemi rzeszowskiej i na Śląsku powszechny był zwyczaj „stawiania moja”. Były to wysokie, kilkunastometrowe słupy z okorowanych pni sosnowych, ozdobione na szczycie pękiem świerkowych gałązek i kolorowymi wstążkami. Kawalerowie ustawiali swoje „moje” przed domami panien na znak, że są nimi zainteresowani. „Moje” ustawiano też na wiejskim placyku, a na wierzchołku przywiązywano fant: butelkę z wódką, parę butów, pas lub kamizelkę, ufundowane przez księdza lub dziedzica. Kawalerowie współzawodniczyli we wspinaczce po słupie, który dodatkowo był smarowany mydłem lub olejem. Temu, któremu udało się wspiąć na szczyt „moja”, zdobywał nagrodę i uznanie panien.
Wszystkie charakterystyczne symbole Zielonych Świątek – zieleń, jaja, ogień nawiązywały do Wielkanocy. Wszelkie czynności z nimi związane miały zapewnić obfitość plonów, zabezpieczyć przyrodę i ludzi przed działaniem złych mocy, a gospodarzom zapewnić pomyślność i dostatek.
Tekst: Joanna Radziewicz
Fot. pixabay.com
Źródła:
1. R. Hryń-Kuśmierek, Zwyczaje i obrzędy – rok polski, Poznań 1998
2. A.Karczmarzewski, Ludowe obrzędy doroczne w Polsce południowo-wschodniej, Rzeszów 2011
3. T. Kokocińska, Polski rok – tradycje i obyczaje, Warszawa 2009
4. T. A. Pruszak, Ziemiańskie święta i zabawy – tradycje karnawałowe, ślubne, dożynkowe i inne, Warszawa 2012