Esej o wiejskich gospodyniach? One były od zawsze, są i chyba będą do końca świata, a nawet… podobno jeszcze jeden dzień dłużej. To kobiety przede wszystkim piękne, kochające, atrakcyjne. Ciekawe świata i romantyczne.

Czy takie były wtedy, gdy zaczęła się ich przygoda z kołem gospodyń wiejskich, około 70 lat temu? Na pewno, ale przede wszystkim stały się aktywne społecznie, pomimo ciężkiej pracy w swoich gospodarstwach. Długie godziny spędzały w polu, oprzątały zwierzęta. Na co dzień mocno przeciążone. Wykonywały prace domowe, wychowywały często bardzo liczną gromadkę dzieci. Nauczyły ich szacunku do pracy, do nauczycieli i do ludzi starszych. Przekazywały im wiarę i wartości. Znałam je wszystkie bardzo dobrze, uczyłam matematyki ich dzieci, a potem wnuki a nawet prawnuki. Im nie śniły się pralki automatyczne, odkurzacze, roboty kuchenne. Komórki? Tak, były w obejściu, służyły do przechowywania węgla, drewna, narzędzi. A telefon? Był jeden we wsi – udostępniany w razie zagrożenia.

Ale kobieta potrafi, więc znalazły czas na spotkania w kole, które założyły. Spotkania w miejscowej szkole! Tu mogły dzielić się swoimi umiejętnościami kulinarnymi, robótkami ręcznymi, widywać się z ciekawymi ludźmi.

Znajdowały czas na kilkudniowe wycieczki. Były w Gdańsku, na Westerplatte. Wędrowały po uroczych zakątkach Karkonoszy, zwiedzały Warszawę. Na zamieszczonych zdjęciach z tych wyjazdów można zauważyć, że były to piękne, eleganckie kobiety. Ładne płaszczyki, piękne torebki, buty, fryzury. Były zadbane, radosne, uśmiechnięte. Na jakiś, chociaż krótki czas zapominały o ciężkiej pracy.

 

W sali wiejskiej panie organizowały zabawy taneczne z fantami. Działał bufet, w którym bawiący się mogli zakupić bigos, pączki, sałatki. Dochód z zabaw był przeznaczany na wydatki koła a także na paczki dla dzieci pod choinkę oraz na Dzień Dziecka. Spotykały się z różnych okazji: ostatki, wigilia, kursy gotowania, pieczenia ciast, kroju i szycia oraz haftowania. Było dużo śpiewu, ciekawych opowieści i wspomnień z lat młodości. Dzięki konkursom na najpiękniejszy ogródek kwiatowy, pięknie wyglądały otoczenia domostw.

Tamtego koła już nie ma, z przyczyn naturalnych umarło wraz z odchodzącymi do lepszego świata paniami: Kazią, Anią, Stasią, Haliną, Sabiną, Heleną i wieloma innymi. One podziwiają działania obecnego KGW już z tej drugiej strony. Jednak czyż może kiedykolwiek zabraknąć pięknych, mądrych, aktywnych kobiet? „Ciągle jeszcze istnieją wśród nas anioły. Nie mają wprawdzie żadnych skrzydeł, lecz ich serca są bezpiecznym portem dla wszystkich, będących w potrzebie. Wyciągają ręce i proponują swoją przyjaźń”.

 

Z początkiem 2019 roku zarówno ja, jak i kilkanaście innych kreatywnych kobietek postanowiłyśmy reaktywować Koło Gospodyń Wiejskich. Kontynuujemy więc chlubne tradycje koła, które niegdyś tak prężnie działało. Jak to się zaczęło? Fragmentem mojego wesołego wierszyka tak o tym powiem…

„Bożenka z Marzenką nudzić się nie chciały, więc pewnego dnia zebranie zwołały, zaprosiły kobitki i szczupłe, i puszyste, więc bez wahania wpisałyśmy się na listę. Jesteśmy młode duchem, piękne, i kochane lubimy być zauważane i doceniane, lubimy innym pomagać i czynić coś dobrego więc założyłyśmy koło zdolne do wszystkiego”.

 

Czym żyjemy dzisiaj? Co może nas fascynować w dobie internetu, który oferuje tyle ciekawych rzeczy: przepisy kulinarne, sposoby wykonywania różnych ozdób, filmy, muzykę, portale społecznościowe, a więc kontakty, znajomi. Internet nie ma jednak ducha, a kobiety mają to coś – entuzjazm, wolę działania nie tylko dla siebie. A te spotkania na żywo dodają skrzydeł, budują relacje, przyjaźnie. Dają tyle satysfakcji ze wspólnego działania. Bardzo ważne jest dzielenie się radościami i troskami. Zmartwienie dzielone z innymi jest mniejsze, radość większa, bo „Szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, jeśli się ją dzieli”.

Gdzie diabeł nie może, tam pośle nasze operatywne kobietki, za czym? Za finansami oczywiście. „Fenicjanie wynaleźli pieniądze. Raz – nie sztuka!” My musimy je stale wynajdywać. I wiemy najlepiej, jak je pozyskać. Zaaprobowane i przyjęte do realizacji projekty z programu Społecznik na lata 2019-2021, z programu Fundusz Marszałkowski i z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich pozwoliły otrzymać środki na nasze cele. Mamy więc wymarzone namioty, stoły, naczynia, sprzęty. Zdobyłyśmy stroje dla zespołu śpiewaczego, bo cóż to byłoby za spotkanie bez wspólnego śpiewu. Śpiewamy w kościele oraz na różnych uroczystościach. Działamy na rzecz hospicjum oraz ludzi samotnych, potrzebujących pomocy. Łączy nas nie tylko wspólna kawka, ciasteczko, wypad do teatru, wyplatanie kwiatków, czy palma wielkanocna.

 

To, co czynimy to misja dająca zadowolenie, to ważna rola, to jakby święty obowiązek. „Coś, co się wydarza, a nie zostaje opowiedziane, przestaje istnieć i umiera”, więc opowiedziałam tę naszą historię, historię kobiet kiedyś i dziś troskliwych, odważnych, dobrych, romantycznych, po prostu wyjątkowych.

Wanda Kamyk
Korekta: Terasa Śliwa
Red. Joanna Radziewicz
Fot. Z arch. KGW Stare Bielice