W dawnej wsi polskiej pory roku rozpoczynały się o kilka tygodni wcześniej niż w kalendarzu gregoriańskim. Wiązało się to ze zmianami zachodzącymi w świecie przyrody, cyklem prac gospodarczych, zwyczajami i wierzeniami. Właściwie każdej czynności przypisywano wówczas jakieś szczególne znaczenie.

Pierwsza orka

Pierwsza orka miała charakter początku, który decydował o dalszym przebiegu wszystkich prac polowych. Na terenie Puszczy Sandomierskiej jeszcze do I wojny światowej orano sochami, zaprzężonymi w woły tzw. ciołki. Także na Pogórzu używano w tym czasie pługów drewnianych i orano wołami bądź krowami. Konie były wówczas wykorzystywane do prac leśnych, transportu, a niekiedy do bronowania.
Wierzono, że ziemia należy nie tylko do ludzi, ale i do zmarłych, którzy opiekują się jej ziarnem. Orka była więc ingerencją w ich strefę. Dlatego oracz, zwierzęta i narzędzia były poddawane różnego rodzaju zabiegom mającym ochronić je przed ewentualnymi złymi skutkami związanymi z naruszeniem świętego obszaru. Na Pogórzu jeszcze w latach 50. XX wieku praktykowany był zwyczaj oblewania wodą oracza, przed wyruszeniem w pole, aby mu się nie drzemało przy pracy. Pierwotnie praktyka ta mogła mieć znaczenie oczyszczające. Na Bojkowszczyźnie wodą polewano pług i jego koła.

Znacznie powszechniejszą praktyką towarzyszącą orce było skrapianie przez gospodynię wozu, koni, i pługu wodą poświęconą w dniu św. Agaty. W dalszej kolejności gospodarz po raz kolejny święcił konie, żeby mu w polu nie błądziły, okadzał je dziegciem, co miało odganiać od nich gzy, ale w pierwotnym znaczeniu mogło także chronić je przed złymi mocami i smarował pług słoniną święconą w Wielką Sobotę, by omijał kamienie.
W Woli Michowej przed wyjazdem na pole gospodyni zawijała chleb w lniany obrus, kładła między kołami pługa, nabierała wody do konewki i kropiła pług słomianym wiechciem obchodząc go zgodnie z kierunkiem słońca. Natomiast gospodarz kreślił przed końmi batem znak krzyża. W niektórych miejscowościach skrapiano zwierzęta „wodą świętojańską”, pod koła wozu wkładano siano ze stołu wigilijnego, wtykano w niego święcone ziele, kreśląc przy tym biczykiem znak krzyża mówiąc: Żeby nam się dobrze robiło, żeby gradu nie było.


Zwyczajowo pierwsza orka był wykonywana osobiście przez gospodarza, co miało podkreślić wagę tej czynności. Po przybyciu na pole, jeszcze przed rozpoczęciem pracy, kreślił na zagonie znak krzyża i modlił się. W niektórych rejonach na Bojkowszczyźnie po zaoraniu pierwszej skiby, oracz kładł pod nią torbę z bochenkiem chleba i pieniędzmi. Po skończonej pracy, wyjmował pakunek, a po powrocie do domu dzielił się chlebem ze rodziną. Z kolei w okolicach Sanoka gospodarz kładł chleb na pług, wyruszał z nim w pole, orał dwie pierwsze skiby, a następnie oddzielał chlebem konie i sam się nim posilał. Następnie przystępował do dalszych czynności polowych. W niektórych wsiach pod pierwszą skibą przyorywano jajko, by w ten sposób zapewnić sobie urodzaj i wzmocnić płodność ziemi lub wkładano wianek święcony w Boże Ciało lub złożone na krzyż ziele bylicy poświęcone dniu Matki Boskiej Zielnej. Zioła i ofiary z chleba miały zagwarantować urodzaj, poprzez wzmocnienie siły rozrodczej gleby.
Orka miała swoje znaczenie symboliczne, a nawet magiczne. Od zarazy strzeżono się poprzez oborywanie granic wsi bliźniaczą parą wołów przez bliźniaków. Stanowiła wstęp do właściwego procesu uprawy, jak siew i zbiór dojrzałych planów.

Pierwszy siew

8 września obchodzono święto Matki Boskiej Siewnej, która patronowała jesiennym zasiewom, opiekowała się zwłaszcza oziminami. Tego dnia święcono ziarno przeznaczone na zasiew i obsiewano nim symbolicznie jeden zagon.
Pierwszy siew miał charakter szczególny. Jego mistyka odwoływała się do aktu stwarzania świata przez Boga, który rozsiewając piasek – stworzył Ziemię. Zboża nigdy nie pożyczano, ani nie wymieniano ziarna przed siewem własnym, by nie przenosić szczęścia na kogoś innego. Ziarno musiało być odpowiednio przygotowane, zabezpieczone przed chwastami, szkodnikami i klęskami żywiołowymi. Dbano również o wzmocnienie jego sił rozrodczych.


Dużą wagę przykładano do terminu pierwszego siewu. Poniedziałek (wierzono, że w tym dniu jest „nieszczęśliwa” godzina), piątek (dzień śmierci Chrystusa) i dzień młodziankowy uznawano za nieszczęśliwe. Ograniczenia stanowiły też fazy księżyca. Jesienią nie wysiewano ziarna gdy są dwa światła, to jest gdy są widoczne równocześnie księżyc i słońce, bo plony mogła zniszczyć śnieć. Siejąc na nowiu można się było spodziewać słabych plonów, a posadzona wtedy pszenica miała cały czas kwitnąć. Dobrą porą siewu była pełnia, a dniami sprzyjającymi rozpoczęciu wszelkich prac były środa i sobota, jako poświęcone Matce Boskiej, chociaż i w tych dniach siewu nie należało rozpoczynać w południe.

Ważną czynnością było odpowiednie przygotowanie materiału siewnego. Ziarno skrapiano wodą święconą i kreślono na nim znak krzyża, by uchronić je przed szkodnikami, suszą, gradem i innymi klęskami. Podobny skutek miały przynieść ziarna poświęcone w dniu św. Szczepana i Matki Boskiej Zielnej oraz ziarna ze stołu wigilijnego. Wierzono, że zapewnią one ciągłość wegetacji. W niektórych rejonach dodawano do nich pokruszone palmy wielkanocne, skorupki święconych na Wielkanoc jaj i rośliny z wiązanek święconych w dzień Matki Boskiej Zielnej. Pierwszą garść rzucano na krzyż, żeby zapewnić sobie dobry plon. Oprócz tego zaprawiano ziarno ogniem, co miało chronić je przed chorobami. W pierwszą obsianą bruzdę kładziono pajdy lub całe bochenki chleba, by zapewnić przetrwanie ziarna przez zimę i zagwarantować obfity plon i dostatek pożywienia. Po dokonanym siewie na pole kładziono słomę z dożynkowego wieńca, układając ją na krzyż.
Ziarna pod zasiew, nie mogły dotykać osoby, które miały kontakt ze zmarłym, bowiem mogły odebrać mu siły rozrodcze. Podobny skutek miał kontakt z ziarnem w dniu Bożego Narodzenia i w Wielki Piątek, dlatego w tych dniach zakazany był wstęp do pomieszczeń, w których przechowywany był materiał siewny. W niektórych wsiach formą zabezpieczenia przed utratą plonów był zakaz zamiatania izby, udzielania ognia i pożyczania czegokolwiek w dniu pierwszego siewu. Niekiedy w rogu mieszka z ziarnem umieszczano kawałek paschy wielkanocnej.
Przystępując do pierwszego siewu ubierano się bardzo schludnie, niejako odświętnie. Siewca wychodził w pole bez nakrycia głowy, lub zrzucał je przed rozpoczęciem tej czynności. Musiał być boso, co zapewniało mu magiczny kontakt z ziemią. Ponieważ siew ziarna miał związek ze zmarłymi należało ich zjednać modlitwą. Istniało przekonanie, że nie można pozostawić nieobsianego kawałka ziemi, bo pociągnie to za sobą śmierć w rodzinie. Ważnym elementem było zachowanie milczenia. Każdy wydany dźwięk powodował wydziobanie ziarna przez ptaki, które symbolizowały zmarłe dusze opiekujące się ziarnem.
Siew rozpoczynał cały cykl obrzędowych zabiegów wokół wzrostu roślin, ich zabezpieczenia przed chorobami, szkodnikami i klęskami żywiołowymi.

Tekst: Joanna Szymańska-Radziewicz
Fot. Grażyna Olszaniec
Fot. domena publiczna polona.pl

Literatura:
1.Karczmarzewski, A.: Ludowe obrzędy doroczne w Polsce południowo-wschodniej / Rzeszów: Wydawnictwo Libra : Muzeum Okręgowe, 2011.
2.Stańczuk M.: Ludowa obrzędowość jesienna. Przyroda Polska. Natura i Zdrowie 2013 nr 11, s. 8-9.