![](http://archiwum.nikidw.edu.pl/wp-content/uploads/2022/09/EDD1-960x590.jpg)
Połączeni dziedzictwem, czyli o kulturze ludowej w RCKL
Niedzielna audycja „Kiermasz pod kogutkiem” w RCKL (11 września) prowadzona przez Piotra Dorosza była w całości poświęcona obchodom Europejskich Dni Dziedzictwa zorganizowanych przez Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi. Zapraszamy do wysłuchania!
W sobotę, 10 września Krakowskie Przedmieście 66 stało się siedzibą kultury ludowej podczas inauguracji 30. edycji Europejskich Dni Dziedzictwa. Uczestnicy wydarzenia mogli zdobyć wiele cennych informacji na temat mniejszości narodowych i etnicznych oraz grup etnograficznych mieszkających w Polsce, porozmawiać z twórcami ludowymi, spróbować dań kuchni ukraińskiej, białoruskiej i śląskiej przygotowanych przez Koła Gospodyń Wiejskich, wziąć udział w warsztatach tkania pereborów i tworzenia ukraińskich lalek motanek oraz posłuchać muzyki tradycyjnej w wykonaniu kapel i zespołów ludowych: Zespołu Hajda Banda, Regionalnego Zespołu Pieśni i Tańca Kaszuby z Kartuz, Zespołu Regionalnego Pieśni i Tańca „Wilamowice”, Zespołu Śpiewaczego „Rodyna” z Dubiażyna oraz Łemkowskiego Zespołu Pieśni i Tańca „Kyczera”.
W programie audycji Piotr Dorosz przedstawił fragmenty rozmów z przedstawicielami Instytutu oraz zaproszonymi twórcami, które przeprowadził podczas trwania tego wydarzenia.
Postanowiliśmy pokazać polską różnorodność, jeżeli chodzi o mniejszości narodowe i etniczne, które mieszkają na terenie naszego kraju, a które mają przepiękną tradycję, historię, kulturę, niezwykle smaczną kuchnię i skoczną muzykę. Mamy tu Ukraińców, Białorusinów, Łemków, Kaszubów, zespół z Wilamowic, kuchnię śląską, także tej różnorodności jest naprawdę wiele – powiedziała dyrektor NIKiDW, Katarzyna Saks. – Krakowskie Przedmieście to chyba najbardziej reprezentacyjny adres w kraju, więc uważam, że powinno być tu pokazane wszystko czym my Polacy powinniśmy się chwalić, naszą niesamowitą kulturę ludową. Nie wszyscy zdają sobie sprawę z różnorodności jaka nas otacza, nie do końca znamy naszą kuchnię, stroje i tańce ludowe. Trudno jest dziś kupić prace pochodzące od autentycznego twórcy ludowego, a dzięki naszym inicjatywom, taka możliwość staje się realna i coraz więcej ludzi zaczyna to doceniać. Wielu Warszawiaków i turystów docenia fakt, że może zobaczyć prawdziwego twórcę, w stroju ludowym przy pracy. Poznać jego warsztat, zgłębić niuanse pracy, którą wykonuje – podkreślała.
Podczas sobotniego wydarzenia w Instytucie Piotr Dorosz rozmawiał również z Magdaleną Bochenek, która opowiedziała o zalipiańskich tradycjach malarskich. – W Zalipiu nie każdy dom jest wymalowany, a te które są, udostępniamy zwiedzającym. Dekoracje są wykonywane na zewnętrznej stronie budynków, nie tylko domów, ale i piwnic, studni. Na coroczny konkurs „Malowana Chata” staramy się zmieniać motywy. Wtedy ściągamy te wcześniejsze i malujemy nowe. Tradycja jest przekazywana z pokolenia na pokolenie, w linii kobiecej. Zalipiańskimi wzorami zdobimy też rzeczy użytkowe – kubki, talerze, pudełeczka, szkatułki i ozdoby sezonowe – pisanki wielkanocne czy bombki choinkowe.
Kolejną rozmówczynią była Bożenna Pawlina-Maksymiuk, pedagog i menedżer kultury, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Białej Podlaskiej, prezes Nadbużańskiego Uniwersytetu Ludowego, a przede wszystkim znawczyni nadbużańskich tradycji tkackich i strojów. Dostarczyła ona słuchaczom wielu cennych informacji o pereborach, ich rodzajach, wzornictwie, kolorystyce. – Prerebory to jest ornament, wzór, który powstaje poprzez wybieranie białych nitek osnowy kolorową przędzą. Motywy umieszczane na spódnicach, fartuchach były całościowo tkane z płótnem, a elementy zdobne na koszulach były tkane i doszywane do lnianych koszul. Umiejętność ta została wpisana na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego. Na prowadzonych przez nas warsztatach, pokazach, pokazujemy różnice pomiędzy wzorem polskim a ukraińskim. Nasz wzór ze swoją kompozycją jest unikatowy, podkreślający naszą tożsamość. Pilnujemy tego wzornictwa, żeby się nie mieszało, nie unifikowało (…)– podkreślała.
Z kolei Hanna Jarovenko z Kijowa, opowiedziała o tradycji robienia ukraińskich lalek motanek. – Lalki robiło się ze wszystkiego co było dostępne w gospodarstwie – wełny, lnu, konopii. To było popularne na całym terenie Ukrainy, na Białorusi, a częściowo także w Rosji. To była lalka obrzędowa. Wywodziła się od pradawnego wyobrażenia bogini-matki, która uosabiała kosmos-kobiecość. Lalka nie mogła posiadać oczu. Z jednej strony miała krzyż, a z drugiej gwiazdę i to właśnie było to wyobrażenie kosmosu. Motanki robiły tylko kobiety. Mogły one przedstawiać niemowlę, pannę i dorosłą kobietę. Niektóre matki robiły je dla swoich córek, przed zamążpójściem. To było takie błogosławieństwo dla niej. Zazwyczaj laleczki robiło się na jeden rok, stawiało się je w domu, gdzieś koło drzwi i ta lalka chroniła ludzi od złego. Do wykonania motanki nie używano nożyczek, igły i nici.
Zachęcamy do wysłuchania całej audycji, która znajduje się po linkiem:
https://jedynka.polskieradio.pl/artykul/3034664,Europejskie-swieto-dziedzictwa-po-raz-30
Serdecznie zapraszamy!
Oprac. Joanna Radziewicz
Fot. Magdalena Sowa, Danuta Matloch