Zaduszki rozpoczynały czas niezwykły, naznaczony intensywnymi kontaktami z mieszkańcami zaświatów, którzy mogli wspierać żywych, pomagać im i zapewniać pomyślność, ponieważ byli uważani za opiekunów urodzaju i gwarantów dobrobytu.

W miarę wypierania dawnych wierzeń przez chrześcijaństwo 1 listopada stał się dniem Wszystkich Świętych, a 2 listopada – Zaduszkami. Zwyczajów jednak nie wykorzeniono, stopniowo tylko się one przekształcały. Dziś wiele dawnych obrzędów zanikło. Niektóre z nich pozostały, ale zupełnie inna jest ich forma. Zmieniło się także znaczenie i symbolika. Dzień Wszystkich Świętych i Zaduszki dla wielu stały się po prostu Świętem Zmarłych. Jedno natomiast od wieków pozostaje niezmienne – tak dziś, jak i dawniej, początek listopada to czas szczególny, kiedy stykają się światy i do przodków jest nam bliżej niż kiedykolwiek.
Zarówno więc dawne, jak i obecne obchody Świąt Zmarłych łączy ta sama, niezmienna idea i intencja – jest nią nieprzemijająca pamięć. To dzięki niej, zgodnie z sentencją non omnis moriar, nie wszystko w nas umiera i nie umierają nasi bliscy, póki ich wspominamy.
Dziś wspominamy tych, których nie ma już z nami, zapalając im świeczki na cmentarzu i modląc się za ich dusze podczas uroczystości Wszystkich Świętych (1 listopada) oraz Dnia Zadusznych (2 listopada). Kult zmarłych występował u wszystkich ludów, u Słowian także. Przykładem są tu „dziady”, tak rozsławione przez Adama Mickiewicza, z przywoływaniem duchów i z przeznaczoną dla nich ucztą obrzędową. Dziady odprawiane były jeszcze w XIX w. w niektórych regionach Litwy, Prus i Kurlandii oraz na wschodnich rubieżach Polski. Obrzęd ten stał się inspiracją dla wielkiego poematu narodowego pod tym właśnie tytułem .

Wstaje mglisty dzień ponury, Dzwon od rana huczy z wieży,
Dziś Zaduszki, Święto Zmarłych, Każdy na mogiły bieży.
Widać z dala biel chryzantem, Gorejących świateł krocie
Cmentarz tonie dziś w zieleni, Na jesiennej, zimnej słocie.
Ludzie stoją zadumani, To co przeszło już nie wróci.
Wiatr w gałęziach tylko górą, Jakieś dziwne pieśni nuci.
Słychać szepty modlitewne, Czasem znowu jakieś łkanie
To za tymi, co odeszli, Wieczny pokój, daj im Panie!

Czesław Maj

Jesienią, kiedy przez pola wraz z mgłą melancholia płynie
i liście cmentarnych drzew groby piaszczyste złocą
przychodzę często – ojcze – na twoją szarą jak smutek mogiłę
by myślą przeszywszy bryłę ziemi sercem na sercu twoim spocząć

i aby opowiedzieć ci jak matka siostrę zmarłą w jesienne południe
na wiązce żytniej słomy nakryła lnianą płachtą
by zapach łąkowej rosy i lnu na wieki miała w trumnie
i aby jak w raju było jej jasno…

i – bratu konającemu z dala od stron ojczystych i rodzinnej chaty
czerwcową cichuteńką nocą
oczy rozkwitły jak kwiaty
żalem i tęsknotą

i – by wyznać ci jękiem najcichszym
że jesteś szczęśliwszy ode mnie pod ziemią głęboką
choć mnie za oknem pachną owsy i dzikie wiśnie
a tobie tylko twój własny popiół.

Jan Pocek

Tekst. Zespół NIKiDW

fot. wyróżniające: Rafał Karpiński

fot. www.polona.pl