Wieczór i noc wigilijna był to bardzo ważny czas w tradycji ludowej, w którym łączyła się religijna radość z narodzenia Zbawiciela z ziemskim niepokojem o przyszłość. Boże Narodzenie uważano za największe święto. W tym dniu obowiązkowo uczestniczono w mszy świętej w kościele, zaś dzień św. Szczepana przeznaczano na obrzędy, które miały zapewnić dobre plony w nadchodzącym roku.

Wśród mieszkańców Rzeszowszczyzny powszechne było przekonanie, że w wigilię Bożego Narodzenia dzieją się zjawiska niezwykłe: woda w studniach i potokach zamienia się w wino, zwierzęta mówią ludzkim głosem, a dusze bliskich wspólnie z żywymi zasiadają do stołu. Obowiązywało wówczas wiele zakazów i nakazów. Nie wolno było się kłócić, wykonywać ciężkich prac, pożyczać pieniędzy ani wartościowych rzeczy.

Od rana wszyscy musieli być zajęci jakąś pracą, gdyż to zwiastowało, że będą również pracowici przez cały następny rok. Gospodyni przygotowywała potrawy na kolację, gospodarz szykował jedzenie dla zwierząt domowych na okres świąteczny, rąbał drwa i robił ostatnie porządki w gospodarstwie, natomiast dzieci zajmowały się ubieraniem choinki, która miała symbolizować nieśmiertelność życia, gwarantować́ domownikom zdrowie i dobrobyt w przyszłym roku.

Do kolacji wigilijnej (pośnika, postnika) zasiadano z pierwszą gwiazdką. Posiłek rozpoczynał się modlitwą, następnie łamano się opłatkiem i zasiadano do stołu. Kolację spożywano w atmosferze powagi, zwracano uwagę, aby do stołu zasiadała parzysta liczba osób, a przed ukończeniem posiłku nikt nie opuszczał swojego miejsca, z obawy przed niespodziewaną śmiercią w nadchodzącym roku, nie odkładano również z tego powodu łyżek na stół. Powszechnym był i jest do dzisiaj zwyczaj zostawiania pustego miejsca, a później nakrycia dla niespodziewanego gościa.

Na wigilię przygotowywało się 12 potraw, które miały symbolizować dwunastu apostołów Jezusa lub dwanaście miesięcy w roku. Były to: barszcz biały z grzybami, najlepiej prawdziwkami, z dodatkiem ziemniaków, ewentualnie barszcz czerwony z grzybami, pierogi z serem, kapustą i grzybami, ziemniakami, z kaszą jaglaną, ruskie czy z suszonymi śliwkami lub jabłkami oraz kutię – potrawę z maku, miodu orzechów i pszenicy – lub kluski z makiem. Na koniec kolacji dawało się kompot z suszonych owoców.

Powszechnym zwyczajem było śpiewanie specjalnych pieśni: kolęd bożonarodzeniowych, pastorałek, a także odwiedziny u rodziny i sąsiadów. Warto wspomnieć o zwyczaju przychodzenia kolędników w dniu Wigilii. Byli to młodzi chłopcy lub mężczyźni, którzy od rana przychodzili do gospodarstw po szczęściu, a po kolacji najczęściej chodzili z gwiazdą jako kolęda podokienna. Wieczór kończył się uczestnictwem w pasterce.

 

Boże Narodzenie

W dzień Bożego Narodzenia poza uczestnictwem we mszy świętej nie należało składać wizyt, a także wykonywać żadnej pracy ani w domu, ani w obejściu. Tuż po północy kończył się dzień Bożego Narodzenia. Dlatego już wówczas lub najpóźniej przed świtem sprzątano izbę, dokładnie wymiatając słomę i siano, które pozostały po Wigilii. Od tego momentu już rozpoczynano czas chodzenia po kolędzie, odwiedzania domów przez istoty „nie z tego świata”. W domach, gdzie mieszkały panny na wydaniu, niekiedy nawet tuż po północy pojawiali się śmieciarze. Tak nazywano młodych mężczyzn – kawalerów, którzy przychodzili rano do domu dziewcząt, i jeśli zastaliby nieporządek, wówczas naraziłyby się złośliwe docinki i wyśmiewanie. Oprócz tego nocą wyrządzali rozmaite psoty w gospodarstwie: rozbierali wozy, wciągali je na dach, wynosili furtki czy bramy wejściowe w pole. Większość psot jednak dotyczyła niezamężnej dziewczyny, która mieszkała w danym domu, np. niekiedy wysypywano słomą ścieżki czy nawet całe obejście. Czasem wykradano z domu jakieś przedmioty będące jej własnością, np. buty, które później trzeba było wykupić. Na Rzeszowszczyźnie chodzenie na śmiecie jest spotykane do obecnych czasów.

 

26 grudnia

W tym dniu św. Szczepana podczas mszy świętej gospodarze święcili owies, który później dodawano do ziarna siewnego, ponieważ wierzyli, że plony będą dzięki temu lepsze. W okolicach Łańcuta czy Hyżnego gospodarze obsypywali makiem drzewa w sadzie, by miały tyle owoców, ile ziaren w makówce. W wielu wsiach, tam, gdzie gospodarze nie szli z opłatkiem do inwentarza po pośniku, odwiedzano zwierzęta domowe z „kolędą”. Był to również czas przeprowadzania wróżb matrymonialnych dla panien: W Szczepana, po obiedzie, panny wynosiły kości: z drobiu albo wołowe, i po te kości przychodziły sroki, wrony, pies, kot. Jak były cztery córki, to każda miała swoje kości, i podglądały potem, której kości zostaną wcześniej zabrane, ta najpierw wyjdzie za mąż. Należy również wspomnieć o powszechnym zwyczaju sprzątania izby i wynoszenia słomy czy siana, co należało zrobić jeszcze w nocy, przed rozpoczęciem zwyczajowych odwiedzin, które w dzień św. Szczepana już się odbywały, a także przed przyjściem kolędników. Ten zabieg miał również chronić przed zagnieżdżeniem się robactwa. Dla zapewnienia sobie zdrowia myto twarz w cebrzyku z wodą, do której wrzucano monetę.

 

 

Źródła:

KOLĘDOWANIE NA RZESZOWSZCZYŹNIE Pod redakcją Katarzyny Smyk, Jolanty Dragan, wyd. Historia Iagiellonica 2019

Scheduled Święta Polskie Wydarzenie