Są nieodzownym elementem każdego krajobrazu wiejskiego. Towarzyszą ludziom od wieków i bez nich trudno wyobrazić sobie jakiekolwiek gospodarstwo – bez względu na to w jakiej części świata się ono znajduje. Zwierzęta hodowlane – bo o nich mowa dziś obchodzą swój dzień.

Udomowienie zwierząt miało miejsce kilkanaście wieków przed naszą erą i co ciekawe odbywało się różnych miejscach jednocześnie. Ówcześni ludzie bardzo szybko się zorientowali, że znacznie łatwiej będzie hodować zwierzęta i mieć do nich dostęp każdego dnia niż tylko na nie polować. Wybierano zwierzęta łagodne, łatwe w utrzymaniu i takie, które można było wykorzystać na różne sposoby.  W różnych miejscach udomawiano zwierzęta naturalnie występujące w tym właśnie środowisku. Stąd na przykład zwierzętami hodowlanymi w Ameryce Południowej były lamy i alpaki, na Półwyspie Arabskim wielbłądy, a w Afryce słonie.
W naszej kulturze od zawsze najpopularniejsze w gospodarstwach były te same gatunki, które i dziś są charakterystyczne dla polskiej wsi. Jednymi z najważniejszych zwierząt były krowy – przydatne na bardzo wiele sposobów. Mawiano nawet, że „chłop, który ma krowę ma wszystko co mu potrzebne do życia”. Początkowo hodowano je na mięso, a z czasem zaczęto wykorzystywać fakt, że produkowały więcej mleka niż potrzebowały cielęta. Ze względu na swoją masę i siłę używano ich także jako zwierząt pociągowych. Tę ostatnią rolę przejęły od nich konie, hodowane od zawsze do pracy na roli lub jako środek lokomocji. Inne zwierzęta, o których warto wspomnieć to świnie, owce, kozy i wszelkiego rodzaju drób jak kury, kaczki, gęsi czy indyki. Dziś jedną z największych zalet drobiu są jajka, ale dawniej ten aspekt znaczył niewiele. Wykorzystywano kury i inny drób  jako źródło mięsa czy pierza, zaś jaja dość długo uznawane były za potrawę sezonową, wielkanocną. Jeszcze na początku XX wieku pisano o jajkach, że ich „zapotrzebowanie wśród ludności jest bardzo umiarkowane a wartość odżywczą zbyt się przecenia”.
Jaja może nie były zbyt popularne jako pożywienie ale związana z nimi silna symbolika i ich rola w przeróżnych obrzędach sprawiają, że były i wciąż są obecne na stołach. To samo dotyczy zwierząt. Wyraźnie oddzielano je od ludzi, inaczej traktowano ale jednocześnie bardzo je ceniono i przypisywano im rolę i symbolikę, która stawiała je czasem nawet nad ludźmi. W kulturze ludowej krowa była m.in  symbolem płodności czy macierzyństwa – w przeciwieństwie do konia, zwierzęcia mężczyzny – była zwierzęciem kobiety. Niektóre zwierzęta według wierzeń miały kontakt z mocami nieczystymi. Ze względu na wygląd – rogi i charakterystyczne ogony najczęściej posądzane o to były kozy a raczej kozły – to w nie miały się wcielać diabły. Według  niektórych legend koza w całości miała być dziełem diabła. Diabeł miał stworzyć kozę, jednak nie potrafił tchnąć w nią życia. Dopiero wstawiennictwo Boga sprawiło, że koza ożyła. Diabeł ze złości na kozę miał urwać jej ogon.
Jako, że z wcześniej  myślenie magiczne, rytuały i zwyczaje towarzyszyły w zasadzie każdej ludzkiej czynności, zwierzęta i w tej kwestii odgrywały dużą rolę. Stosowano zatem obrzędy nie tylko z wykorzystaniem zwierząt, ale także – a może przede wszystkim, aby te zwierzęta chronić – przed atakami dzikich zwierząt, urokami czy klątwami np. takimi, które sprawiały, że krowy traciły mleko. Wierzono, że to właśnie czary były najczęstszym powodem wszelakich chorób, a nawet śmierci zwierząt. Z tego powodu i zapobieganie chorobom i ich leczenie opierało się głównie na odczynianiu uroków. Istniało mnóstwo przesądów, których przestrzeganie miało ochronić inwentarz. Regulowane przesądami były zarówno codzienne czynności jak i wszelkie święta w rolniczym kalendarzu. Uważano np., że nie wolno sprzedawać wytworów mlecznych uzyskanych po zachodzie słońca bo groziło to utratą mleka przez krowy. Podczas świętowania Wigilii, Wielkanocy czy jakiegokolwiek innego Święta także miano na uwadze zwierzęta gospodarskie i przestrzegano wszystkich zasad, które miały zapewnić ich dobrobyt.

O tym jak ważne były zwierzęta gospodarskie w życiu mieszkańców wsi i w kulturze ludowej świadczy także olbrzymia liczba przysłów. Najczęstszymi bohaterami powiedzeń są cielęta, konie i bydło, ale także kury czy gęsi. Do dziś używamy takich przysłów jak:

Zapomniał wół jak cielęciem był

Byk w oborze, deszcz na dworze

Darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby

Przyjdzie koza do woza

Krowa, która dużo ryczy mało mleka daje

Kto ma owce, ten ma co chce

Kur pieje, pogoda się chwieje

Jak widać ufano także wyczuciu zwierząt i ich szóstemu zmysłowi, obserwowano je bacznie i na podstawie ich zachowania prognozowano często pogodę

Czasem zarzuca się mieszkańcom wsi czysto podmiotowe traktowanie zwierząt, tymczasem jak widać były one i są nadal bardzo ważnymi elementami każdego gospodarstwa. Oczywiście, oczekiwano, że będą użyteczne, w końcu po to je hodowano, ale były zawsze bardzo cenione. Wiele gospodyń nie wahało się i zwracało się o pomoc do „czarownic”, aby tylko ratować chore zwierzęta. Dbano o ich zdrowie i dobrobyt bo zdawano sobie sprawę, że to one zapewniają ludziom dostatek i nie potrzebowano do tego Dnia Zwierząt Hodowlanych, aby o tym pamiętać.

Tekst: Magdalena Trzaska

Foto. pixabay.com