Są Łężczanki – jest moc!

Nazywam się Karolina, mam 30 lat. Jestem mamą 5-letniego Kacpra oraz 1,5-rocznych bliźniaków, Maksa i Aleksa. Chciałabym przedstawić Państwu swoją ukochaną wieś, w której niedawno powstało nasze Koło.

Zacznijmy od początku. W Łężcach, czyli mojej wsi, mieszkam od urodzenia. Jest to rodzinna miejscowość mojej mamy, a także dziadka. Co ciekawsze, mój mąż również stąd pochodzi, a także jego ojciec oraz całe poprzednie pokolenie. Jak sami Państwo widzicie, całym sercem jestem związana z moją miejscowością. Tu chodziłam do przedszkola, do którego obecnie uczęszcza mój najstarszy syn, a także do szkoły podstawowej. Z koleżankami z podstawki, które również założyły swoje rodziny i zostały w Łężcach utrzymujemy stały kontakt. Teraz, kiedy nasze dzieci chodzą do jednego przedszkola, spędzamy ze sobą więcej czasu.

Codziennie, odprowadzając Kacpra do przedszkola, mijamy panią Hildę, która zawsze nas zagaduje. To o pogodę, to o to, z czym dzisiaj chlebek na śniadanie. Pani Hilda to starsza, samotna osoba, której rodzina mieszka za granicą. Znana jest we wsi z pieczenia najlepszych tortów. Można powiedzieć, że połowa wsi na swoje uroczystości rodzinne, zleca upieczenie ciast właśnie Pani Hildzie.

Był grudzień… wzmożenie obostrzeń, zakaz odwiedzin, strach o przyszłość, a także czarna wizja samotnie spędzonych Świąt Bożego Narodzenia. Myślałam sobie wtedy o Pani Hildzie, która nie będzie czekała na dzieci idące do szkoły, bo będą wtedy miały przerwę świąteczną, nie będzie czekała na swoją rodzinę z zagranicy, bo w tym roku na pewno nie przyjadą. Będzie samotna, smutna i nieszczęśliwa. W mojej głowie była tylko jedna myśl, trzeba coś z tym zrobić, bo przecież takich osób jak Pani Hilda u nas we wsi jest więcej. Długo nie czekając, założyłam grupę w aplikacji WhatsApp, dodałam koleżanki „z przedszkola” oraz zaprzyjaźnione dziewczyny z lokalnej Ochotniczej Straży Pożarnej. Napisałam wiadomość:

Cześć Dziewczyny! Nie wiem, czy to dobry pomysł, bo jest pandemia oraz okres przedświąteczny i wiem, że każda ma dużo obowiązków na głowie ale pomyślałam, że może byśmy upiekły ciasteczka osobom starszym i samotnym?

 

Odzew, jaki dostałam przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Zaraz były odpowiedzi, że ta upiecze takie ciastka a tamta ma inny sprawdzony przepis. Zrobiłyśmy listę osób, które chcemy obdarować i okazało się, że jest ich ponad 40. To nas wcale nie zraziło, wręcz przeciwnie – dało siły do działania. Ustaliłyśmy dzień, na który pierniki mają być upieczone, zapakowałyśmy w paczki i rozwiozłyśmy do wszystkich osób z listy. Radość i wzruszenie, jakie widziałyśmy w oczach obdarowanych dały nam jeszcze większej siły napędowej.

Pomyślałam, że skoro mamy takie prężne i chętne do działania kobiety w naszej wsi, to trzeba to wykorzystać. I wymyśliłam. Założymy Koło Gospodyń Wiejskich! Było kiedyś w Łężcach Koło, ale Panie, które do niego należały działały tylko chwilkę, nie ma żadnych wzmianek na ten temat, nie były też zarejestrowane w ARiMR. Miałyśmy dużo obaw, ponieważ w naszej gminie nie ma ani jednego Koła. Nie miałyśmy się kogo poradzić, zapytać… a do tego pandemia. Ale była w nas jest taka ochota do działania, że nie poddałyśmy się i działałyśmy dalej.

Zbliżał się Dzień Babci i Dziadka. Zrobiłyśmy serduszka z masy solnej, zapakowałyśmy razem z cukierkami w celofan i gotowe paczuszki z życzeniami od Łężczanek zawiozłyśmy w pięknie przystrojonym koszyku do lokalnego sklepu, tak aby każda Babcia i Dziadek, mogli sobie odebrać prezent. Informacje o tej akcji były wcześniej umieszczone na naszym facebookowym profilu.

Ludzie we wsi mówili, że w końcu coś się u nas dzieje. Radość, jaka nam towarzyszyła była nie do opisania. Co chwilę ktoś pytał, czy może do nas dołączyć. Nie zarejestrowałyśmy się jeszcze w ARiMR, więc zrobiłyśmy plakaty o naborze do Łężczanek. W międzyczasie Marek – mój mąż wykonał nam logo, które robi furorę w okolicy. Wszystkim się podoba, bo jest nowoczesne, inne niż wszystkie – takie nasze.

 

 

Był tydzień przed tłustym czwartkiem, zadzwoniła do mnie Pani Dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury i zapytała, czy byśmy nie chciały przeprowadzić warsztatów online ze smażenia pączków. Oczywiście zgodziłyśmy się. Nie ukrywamy, że to było nasze pierwsze medialne wystąpienie jako Koło, ale także pierwsze robienie pączków. Na szczęście wszystko wyszło bardzo dobrze mimo ogromnej tremy, jaka nam towarzyszyła. Film z nagrania nadal jest dostępny na naszym FB.

Skończył się okres naboru do Koła. Uzbierały się 34 osoby. Zachowując wszystkie obostrzenia, przeprowadziłyśmy spotkanie, na którym przedstawiłyśmy plan działania, został także wybrany zarząd. Jednogłośnie wybrano mnie na przewodniczącą naszego Koła. Dosyć szybko udało nam się załatwić formalności i od 17.02.2021 r. działamy już jako zarejestrowane Koło. Zrzesza ono 26 pań oraz 8 panów. Jesteśmy ludźmi w różnym wieku, 25, 30, 45, a także 60 lat. Potrafimy się dobrze dogadywać, wymieniamy się poglądami a przede wszystkim przepisami. Na naszym FB prowadzimy „Przepiśnik”, gdzie systematycznie publikujemy receptury kulinarne. Dodajemy potrawy, które same zrobiłyśmy. Kiedy któraś z nas zrobi coś pysznego, wysyła przepis oraz zdjęcie i wtedy poddajemy to oprawie graficznej i dodajemy na FB.

Nawiązałyśmy również współpracę z Młodzieżową Radą Gminy, wspólnie szukaliśmy najstarszej książki kulinarnej w Gminie. Okazało się, że najbardziej wiekowa, jaką znaleźliśmy poprzez Facebooka jest z roku 1886.

 

 

Wzięłyśmy też udział w konkursie na najpiękniejszą pisankę. Nasza była zrobiona ze wstążek, z których wykonałyśmy różnego rodzaju kwiaty, motyle. Wszystko znajdowało się w koszyku, również zrobionym ze wstążek.

Możemy się również pochwalić wykonaniem dwóch ponad dwumetrowych palm wielkanocnych. Jedna stoi wraz z konkursową pisanką przy budynku OSP, a druga w naszym Parafialnym Kościele.

Zaplanowany był kiermasz wielkanocny, na który już miałyśmy gotowe ozdoby własnoręcznie wykonane, a na dzień przed kiermaszem chciałyśmy upiec babki oraz zrobić swojski makaron. Niestety obostrzenia, które zostały wprowadzone uniemożliwiły nam to przedsięwzięcie, dlatego zrobiłyśmy kiermasz online, który cieszył się ogromnym powodzeniem.

Naszym znakiem rozpoznawczym chyba będzie robiony przez nas domowy makaron, który
zrobił furorę podczas kiermaszu. Jest na niego takie zapotrzebowanie, że nie jesteśmy w stanie zrobić tyle, żeby dla wszystkich chętnych wystarczyło. Czekamy na lepsze czasy, tak abyśmy mogły się wszyscy razem spotkać i zrobić makaron w naszej siedzibie, w większej ilości.

Nasze Koło formalnie działa niecałe dwa miesiące, ale myślę, że bardzo dużo zrobiłyśmy w tym czasie. Mamy ustalone plany na cały rok, jednak ciągle jesteśmy gotowe na nowe propozycje. Bierzemy udziały w konkursach oraz szkoleniach. W dalszym ciągu mocno ograniczają nas obostrzenia, ale liczymy na to, że kiedy tylko pandemia się zakończy, będziemy mogły rozwinąć skrzydła. Mamy nadzieję, że więcej młodych dziewczyn weźmie
nas przykład i tak jak my zechcą kultywować wiejskie tradycje. Poniżej zamieściłyśmy zdjęcie, na którym jesteśmy w początkowym składzie. Czekamy, aż będziemy mogli sobie zrobić zdjęcie, na którym będą wszyscy członkowie Łężczanek.

 

Korekta: Teresa Śliwa
Red. Joanna Radziewicz
Fot. Z arch. KGW Łężczanki