Wstępna Środa następuje, pani matka żur gotuje
Środa Popielcowa, zwana również Wstępną, to pierwszy dzień Wielkiego Postu czyli czterdziestodniowego okresu pokuty i duchowego przygotowania do godnego przeżycia świąt Zmartwychwstania Pańskiego. Inna nazwa tego dnia to Popielec i pochodzi od obrzędu posypywania głów popiołem. Ten akt pokuty występuje w Kościele od VII wieku, a jako powszechnie obowiązujący zatwierdził go papież Urban II w 1099 roku.
Obrzędu posypania głowy popiołem dokonuje kapłan podczas Mszy Świętej, a popiół pochodzi ze spalenia ubiegłorocznych palm wielkanocnych. Popiół wedle tradycji żydowsko-chrześcijańskiej ma podwójne znaczenie. Po pierwsze jest symbolem ułomności ludzkiego życia, bólu, przemijalności i śmiertelności (z prochu powstałeś i w proch się obrócisz), ale także, za sprawą Chrystusa, oznacza oczyszczenie, odrodzenie i zmartwychwstanie (nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię). Mimo, że udział we Mszy tego dnia nie jest obowiązkowy, to zawsze w Środy Popielcowe kościoły były bardzo licznie odwiedzane przez wiernych. Świadczyło to o wielkim znaczeniu rozpoczęcia okresu przygotowania do najważniejszego święta chrześcijaństwa – Wielkiej Nocy.
Obrzędy kościelne Środy Popielcowej wyznaczały nieodwołalnie koniec zapustnych szaleństw, chociaż w tradycji ludowej jeszcze na początku XX wieku zabawy i psoty trwały przez znaczną część tego dnia. Środa Popielcowa była bowiem swego rodzaju pomostem, przejściem z karnawałowego zgiełku i hulaszczej zabawy w ciszę i skupienie Wielkiego Postu. Jędrzej Kitowicz w swoim dziele „Opis obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III” tak opisywał ten czas: „Zaś przy kościołach w Wstępną Środę, po miastach, chłopcy, studencikowie czatowali na wchodzącą do kościoła białą płeć, której przypinali na plecach kurze nogi, skorupy od jajec, indycze szyje, rury wołowe i inne tym podobne mater klasy; tak zaś to sprawnie robili, że tego osoba dostająca nie czuła, bo to pulgastwo było uwiązane na sznurku lub nici, do końca której była przyprawiona szpilka zakrzywiona jak wędka, więc chłopiec do takich figlów wyćwiczony, byle się dotknął ową szpilką sukni, raz i figla na osobie zawiesił. A ta ni o czym nie wiedząc, pięknie przybraną i wiele razy będąc dystyngowaną postępowała w kościół z dobrą miną, gdy tymczasem wiszącym na plecach kawalcem pustym głowom śmiech z siebie czyniła, którym się i sama, na koniec od kogo roztropnego uwolniona od wisielca, zarumienić musiała”. A że niektórym popiołu sypanego w kościele było mało, to już poza świątynią urządzali sobie „popielcowe figle”.
Dawniej w środę popielcową obchodzono tradycyjny zwyczaj ludowy – popielcowe klocki. O północy ze środy na czwartek bicie dzwonów kościelnych oznajmiało mieszkańcom koniec zapustów i rozpoczęcie postu. Schodzono się wówczas w karczmach, by „przepłukać zęby po zapustnym mięsie” lub na tzw. „kloca”. Zwyczaj ten popularny był już w XVII wieku.
Popielcowe klocki obchodzono także w innej formie. W Środę Popielcową osoby stanu wolnego karano, zmuszając do ciągnięcia kloca. Zwyczajowi temu towarzyszyła szczególna uroczystość, która polegała na przyczepianiu klocków pannom i kawalerom za karę, że w czasie karnawału nie zawarli związków małżeńskich. Przykładowo w Rzeszowskiem, chłopcy przyciągali kloc do domu, w którym mieszkała panna i jeżeli złożyła ona okup chłopcy ciągnęli go dalej, a jeśli tego nie zrobiła, sama musiała ciągnąć go do następnego domu niezamężnej dziewczyny. Głównym celem tej zabawy było humorystyczne napiętnowanie osób unikających małżeństwa, które uważano za podstawowy obowiązek społeczny oraz nakłonienie ich do większego zainteresowania tą dziedziną życia. Obrzęd kończył się w karczmie, gdzie należało okupić go wódką.
W Popielec obchodzono także inny ludowy zwyczaj związany z symbolicznym wejściem młodych mężatek do grona starszych kobiet – tzw. wkupne do bab. Był on znany na Kujawach, w Kaliskiem i Poznańskiem, na Mazowszu, w Krakowskiem i Lubelskiem. Polegał na tym, że starsze kobiety przyjeżdżały po młodą mężatkę półwoziem przystrojonym w kolorowe chusty i przy radosnych śpiewach przewoziły ją do karczmy. W czasie drogi groziły młodej przewróceniem pojazdu, od czego musiała się ona wykupić datkiem pieniężnym. W innych regionach do zwożenia mężatek używano innych pojazdów, np. taczek popychanych przez „niedźwiedzia” (czyli przebranego chłopca). Po przybyciu do gospody rozpoczynała się zabawa, w której z początku uczestniczyły wyłącznie kobiety; mężczyźni byli odganiani ożogami i woreczkami z popiołem.
Dawniej w Wielkim Poście nie jadano mięsa i tłuszczów zwierzęcych, jak również nabiału, cukru i miodu. Nie używano nawet naczyń, które normalnie służyły do smażenia. Solidnie wyszorowane garnki i patelnie były chowane do spiżarni lub na strych, gdzie czekały do czasu przygotowania świątecznego posiłku. Od Środy Popielcowej w jadłospisie królowały wyłącznie postne potrawy – śledzie i żur. Te pierwsze były sprowadzane w beczkach znad Bałtyku, drugi był przygotowywany przez gospodynie z mąki żytniej lub owsianej, z dodatkiem skórki czarnego chleba. Zupa ta zwana z łaciny glicerium, z ruskiego kysielem, przyszła do nas z Rusi i stała się bardzo polską potrawą. Żurem na obiad, co wynika ze starych zapisów, podejmował dostojnych gości król Władysław Jagiełło. Jadła żur chłopska rodzina, mieszczańska i szlachecka. Żur był zupą tanią i łatwą do przyrządzenia, zwłaszcza, że w każdym niemal domu znajdował się zakwas z żytniej mąki, niezbędny do pieczenia chleba.
Jednak nie wszędzie poszczono tak surowo. Na wielu stołach magnackich i niektórych szlacheckich jedzenia nie brakowało. Najczęściej spożywano ryby słodkowodne hodowane w stawach dworskich lub przyklasztornych. W staropolskiej kuchni do ryb zaliczano wszystkie stworzenia żyjące w wodzie, więc jadano zarówno mięso wydr jak i ptactwa wodnego. Do szczególnych przysmaków zaliczano tzw. pluski czyli bobrze ogony. Do bardziej postnych dań oprócz żuru należała polewka gotowana na cienkim piwie z chlebem przecieranym na sicie. Z reguły rezygnowano z mocnych trunków i pito wodę lub cienkie piwo. W chłopskich chatach jadano zupę z cebuli, postną kapustę, Pamułę, czyli zupę z kapusty z brukwią i suszonymi śliwkami.
Kiedy Popielec dobiegał końca, kończono również wszelkie zabawy będące przedłużeniem ludowych obrzędów i przygotowywano się do Wielkiego Postu. Po wsi obnoszono garnek z żurem bądź popiołem, a w karczmach i domach wieszano w widocznym miejscu śledzia lub jego szkielet na znak, że należy zapomnieć o tłustym jadle zapustnym. Chowano wszelkie instrumenty muzyczne, a naczynia i garnki dokładnie czyszczono z resztek tłuszczu. Na czas Wielkiego Postu we wsi kobiety ukrywały kolorowe zapaski i korale. Często mężczyźni rezygnowali z picia alkoholu, a nawet palenia tytoniu. Dzieciom chowano zabawki, zostawiając tylko te najskromniejsze. Przed snem zamiast bajek czytano im żywoty świętych.
Red. Joanna Radziewicz
Fot.wikipedia.pl – domena publiczna
Fot. polona.pl – domena publiczna
Źródła:
1. Monika Karolczuk, Polskie tradycje Świąteczne, Kraków 2020
2. http://muzeumetnograficzne.rzeszow.pl/stara/node/181
3. https://www.niedziela.pl/artykul/25032/nd/Sroda-popielcowa-w-tradycji
4. Z. Gloger, Encyklopedia staropolska ilustrowana, Warszawa 1978
5. J. Kamocki, Polski rok obrzędowy, Kraków 2008
6. A. Karczmarzewski, Ludowe obrzędy doroczne w Polsce południowo-wschodniej, Rzeszów 2011
7. B. Ogrodowska, Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne, Warszawa 2009