Piękną polską tradycją jest palenie zniczy na grobach. Wiąże się to z pogańskim zwyczajem rozpalania ognisk na mogiłach – wierzono bowiem, że płomienie ogrzeją błąkające się po ziemi dusze i wskażą im drogę ku niebu i Bogu. Chrust na te ogniska składano w ciągu całego roku: ten, kto przechodził obok grobu, kładł obok gałązkę i w ten sposób tworzył się stos do spalenia w noc zaduszną. Wierzono, że ogień daje również ochronę żywym przed złymi mocami „tamtego świata” – świata zmarłych i śmierci .

Światło zniczy w te dni przykuwa naszą uwagę również przy drogach, czyli w miejscach nagłej śmierci, na przykład w wypadkach. Rodziny zmarłych odświeżają na ten czas wygląd symbolicznych mogił przydrożnych, by dać świadectwo pamięci o zmarłych, a żyjących podróżnych zachęcać do ostrożnej jazdy i pamiętania o wieczności. Do początku XX w. na wsiach polskich istniał zwyczaj przygotowywania na święta zaduszne specjalnych potraw ofiarnych. Pieczono chleby, gotowano kaszę i bób, a na wschodzie – kutię z miodem. Wraz z wódką pozostawiano je na noc na stołach czy parapetach okien, by dusze zmarłych mogły się posilić. Wieczorem uchylano drzwi wejściowe, aby dusze te w swoje święto odwiedzały dawne mieszkania. W tym celu również nawoływano zmarłych i rozpalano ogniska na rozstajach dróg i w podwórkach, aby wskazywać im drogę – wierzono bowiem, że tego dnia zmarli domownicy przybywają do swoich obejść i wsi. Starano się okazać im gościnność, życzliwość i pamięć, za co dusze miały odwdzięczać się wsparciem i ochroną przed nieszczęściami.

Dogonić czas, który już przeminął!
Zawrócić drogi moimi mierzone krokami!
Czas ukrył się za którąś doliną
A drogi – wciąż otwarte przed nami

Jakże trudno czas dogonić
i jak trudno zostać w bezczasie
Chociażbym pędził w sto koni –
muszę często odpoczywać na po pasie

A nim ten czas odszedł w dal nieznaną –
zawsze ode mnie chciał się oddzielić
I odszedł! – Jak w pacierzu amen!
A ja dopijam teraz ostatni goryczy kielich

Chyba przeszedłem już wszystkie drogi: –
poprzez wiele rozpadlin i przełęczy
Dzisiaj kulejąc iść nie mogę
Sama myśl o drodze mnie męczy

Trudna droga, mocno stroma –
za mną zostaje daleko
Trzeba siedzieć w domu,
na najgorsze czekać

Jeszcze jedna tylko droga trwa
i w snach często się powtarza
I trwać będzie aż do ostatniego dnia
Prosto biegnie w stronę iłżeckiego cmentarza.

Jan Czarnecki

W tym okresie zakazane były wszelkie prace w gospodarstwie, aby nie zranić lub nie obrazić duchów.. 1 i 2 listopada, tuż po zapadnięciu zmroku, nie należało klepać masła, maglować, deptać kapusty, ciąć sieczki, prząść i tkać, wylewać pomyj i spluwać, aby nie skaleczyć, nie rozgnieść i nie znieważyć odwiedzającej domostwo duszy. Dbano także o to, by dusza mogła spokojnie powrócić w zaświaty– wierzono na przykład, że podczas szycia dusza mogłaby zostać przyszyta w świecie żywych. W nocy z 1 na 2 listopada nie wychodzono też z domów – wtedy to w kościołach miały odbywać się msze odprawiane przez zmarłych księży dla zmarłych wiernych .

Tekst: Zespół NIKiDW

Zdj. Rafał Karpiński