![](http://archiwum.nikidw.edu.pl/wp-content/uploads/2023/12/mmm-960x590.png)
Legendy bożonarodzeniowe w przekazach pisarzy ludowych
Odwieczną cechą pisarstwa ludowego jest ekspresja religijna jako fundament chłopskiej formacji duchowej. Wiele utworów powstawało w związku z dorocznymi świętami kościelnymi, w tym z Bożym Narodzeniem. Wśród licznych gatunków prozatorskich z motywami biblijnymi i wyobrażeniami chrześcijańsko-ludowymi korespondują szczególnie legendy.
Tekst ukazał się w kwartalniku „Kultura Wsi” nr 19 (4) 2022 wyd. przez Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi.
Od zaistnienia pisarstwa ludowego, czyli od początku XIX wieku, ujawnia się w nim ekspresja religijna zbudowana na ugruntowanej pokoleniowo pobożności, stanowiąca fundamentalny pierwiastek chłopskiej formacji duchowej. Sporo utworów łączy się z przełomowymi kościelnymi świętami dorocznymi: Bożym Narodzeniem i Wielkanocą, stąd popularność pastorałek, wierszy wigilijnych, kolędowych, pasyjnych i rezurekcyjnych. Mniej widoczne są natomiast pozostałe święta. W bliskich folklorowi przekazach paradramatycznych spotykamy także odniesienia do cyklu bożonarodzeniowego, co znajduje m.in. wyraz w odtwarzaniu przebiegu szopek, herodów i jasełek. Z kolei wśród licznych gatunków prozatorskich z motywami biblijnymi i wyobrażeniami chrześcijańsko-ludowymi korespondują szczególnie legendy.
Legenda jako gatunek wywodzi się z klasztorów średniowiecznych i służy krzewieniu wiary
chrześcijańskiej, realia zespala się w niej z fantastyką religijną, tematy czerpie z kanonicznych ksiąg biblijnych, odrzuconych przez Kościół apokryfów i żywotów świętych. Przedstawia się zatem fragmenty z dziejów Świętej Rodziny, apostołów, świętych, męczenników, pustelników, nawróconych grzeszników. Podkreśla świętość bohaterów i ich zdolność dokonywania cudów. Często Chrystus i postaci z jego kręgu zstępują na ziemię, gdzie doznają licznych przygód i udzielają doraźnych nauk. Legendy mają z reguły postać prozatorską, rozwiniętą fabułę, a gdy znaczenia nabiera lokalizacja, wiążą się z podaniem. Mogą też przybierać formę pieśni epickiej bądź wierszowanej epiki.
W autorskiej literaturze ludowej legenda nie jest gatunkiem dominującym, nie dorównuje
frekwencyjnie opowieściom wspomnieniowym i wierzeniowym. Niemniej – jak wspomniano –
pojawia się i spotykamy wiele ciekawych utworów tego rodzaju, w tym bożonarodzeniowych. Na tej tematyce i formie przekazu skupiła się zwłaszcza Janina Radomska (1936-2016) z Radzięcina k. Frampola na Lubelszczyźnie, która sięgając do treści biblijnych i apokryficznych, dopełniała je i tłumaczyła w duchu pobożności ludowej. Interesowały ją przede wszystkim wydarzenia z życia Świętej Rodziny, głównie odwiedziny Trzech Króli i ucieczka przed Herodem. Zapisy jej bliskie są ludowym wersjom ustnym, ale obiegowe wątki fabularne zyskują wyraźne
piętno autorskie.
Najbardziej rozbudowaną fabularnie i koncepcyjnie legendą Janiny Radomskiej jest Proroctwo królowej Saby. Ekspozycja tekstu odnosi się do opisanego w Starym Testamencie przybycia
królowej Saby do króla Salomona (1 Księga Królewska, 10, 1-13). Mądra i dobra królowa usłyszała bowiem od wędrownych kupców o wielkiej mądrości tego panującego na Dalekim Wschodzie władcy. Po wielu tygodniach podróży przybyła do jego krainy. Zauroczeni sobą, prowadzili pouczające rozmowy. Salomon wyprawiał też na cześć gościa bale i turnieje. Królowa z żalem wracała więc do domu. W trakcie pokonywania spalonej słońcem pustyni zatrzymała się w napotkanej oazie. Tam zakopała w piasku pestkę daktyla, którą jako talizman szczęścia nosiła na złotym łańcuszku. I przepowiedziała, że wyrosła z niej palma przetrwa do czasu, gdy na judejskiej ziemi narodzi się król potężniejszy od Salomona.
Minęły wieki, w Betlejem narodził się Jezus, a Herod, obawiając się nowego króla żydowskiego, rozkazał wymordować chłopców do lat trzech. Anioł ostrzegł jednak Św. Józefa i Święta Rodzina
wyruszyła w drogę. Znaleźli się na pustyni, gdzie byli już u kresu sił. Wtedy ujrzeli ogromną palmę, z której zaczęły spadać daktyle. Drzewo okryło ich też liśćmi, tworząc swoisty „szałas”. Nazajutrz zbliżyła się do nich karawana kupców na wielbłądach. Nagle Jezus przy pomocy Maryi wydobył
z piasku „złoty łańcuszek z serduszkiem, na którym wytłoczono datę i litery «K.S.»”. Uznano, że
to prezent od królowej Saby.
Święta Rodzina dotarła z kupcami bezpiecznie do Egiptu, a potem wróciła do Nazaretu.
Tam pewnego dnia odwiedził ją przewodnik spotkanej na pustyni karawany. Powiedział, że
„palma na środku pustyni, pod którą ich znaleźli, uschła […] bowiem miała rosnąć, dopóki nie narodzi się na judejskiej ziemi król żydowski, potężniejszy od króla Salomona”.
W legendzie Gwiazda i pasterze występują z kolei motywy charakterystyczne także dla pastorałek. Śpiących pasterzy budzi dojmujące wycie psa. Nad Betlejem płonie olbrzymia gwiazda, w świetle której przerażonym pasterzom ukazuje się anioł. Poleca im udanie się do Betlejem, gdzie z woli Boga Ojca na ludzkie zbawienie narodziło się Dziecię. Wyruszają zatem z darami i instrumentami, aby uszanować i rozweselić Dzieciątko. Ale gdy już mają odchodzić po odwiedzinach, przybywa jeszcze jeden z nich. Płacze i wyznaje, że zgrzeszył, nie zrozumiał, co się stało i wybrał sen zamiast wędrówki do Betlejem.
Okazuje się, że leniwy Wojtek stracił wzrok. Kiedy jednak zaczął żałować serdecznie za swoje zaniedbanie, to „opadła zasłona z jego oczu i uszu. Ujrzał […] wielką gwiazdę i jasność aniołów, […] a przede wszystkim Dzieciątko w żłobie, od którego biło przebaczenie i wielka radość”. Pasterze wrócili do siebie, lecz on został Rodzinie do pomocy. Przyjmował gości, dzielił składane dary, mógł ujrzeć wizytę Trzech Króli. A po ostrzeżeniu anioła, „tylko sobie znanymi ścieżkami wyprowadził Świętą Rodzinę na bezpieczne miejsce”. Potem wrócił w góry do braci pasterzy. Odkupił całkowicie swoje winy.
Tradycja chrześcijańska traktująca o mędrcach przybyłych ze Wschodu w celu złożenia hołdu nowo narodzonemu Jezusowi opiera się na Ewangelii Świętego Mateusza (2, 1-12). W nowotestamentowym przekazie nie wymienia się jednak liczby królów ani ich imion. Z ilości darów (złoto, kadzidło, mirra) wnioskuje się, wszakże, iż było ich trzech. Pewne legendy apokryfy i inne świadectwa wymieniają nawet sześciu lub dwunastu. Najczęściej pojawiają się imiona: Kasper (łac. Gaspar), Melchior, Baltazar. Początkowo widziano w tych przybyszach magów (mędrców), a dopiero od VI wieku zaczęli zyskiwać w chrześcijańskiej świadomości miano królów.
W niektórych legendach chrześcijańskich występuje też czwarty mędrzec – Artaban z miasta Ekbatana w Persji, mag pochodzenia medyjskiego. I to właśnie o nim snuje opowieść Janina
Radomska w przekazie Czwarty król. Według jej wersji Kasper, Melchior i Baltazar nie mogli doczekać się Artabana, dlatego wyruszyli w drogę bez niego. Ten zaś sprzedał swój majątek i jako prezent kupił dla Dzieciątka szafir, rubin i perłę. Początkowo wędrował przez piękne krainy, lecz później znalazł się na wypalonej przez słońce pustyni. Tam natknął się na nieprzytomnego człowieka. Udzielił nieszczęśnikowi pomocy i dowiedział się od niego, że „Dzieciątko Jezus narodziło się w Betlejem”. Wyruszył przeto w poszukiwaniu tego miejsca. Sprzedał szafir, aby zyskać środki na dalszą drogę. I tak „jechał przez urodzajne doliny, przedzierał się przez lasy, wspinał na góry, zgubił rachubę czasu, aż wreszcie znalazł się w Betlejem”, gdzie pewna młoda niewiasta powiadomiła go o wyjątkowych zdarzeniach:
Opowiedziała o szopie, o dziwnych narodzinach, gwieździe, chórach anielskich i darach, które złożyli pasterze i trzej mędrcy ze Wschodu. Opowiedziała też o tym, jak Herod rozesłał wojska, aby w całej okolicy wymordowały dzieci do dwóch lat i jak anioł ostrzegł Józefa. Więc kilka dni temu Maryja, matka Jezusa, rozdała potrzebującym, co jej zbywało i cała rodzina uszła nocą przed groźbą Heroda. Ona także dostała od Maryi wanienkę drewnianą, w której Matka Boża kąpała Jezuska, i biały ręcznik. Gdy wykąpała w niej swojego synka i obsuszyła tym ręcznikiem, zniknęły strupy, które miał od urodzenia. […], ale martwi się bardzo, gdzie go schowa, kiedy wtargnie tu wojsko Heroda.
Wtem przed chatę kobiety rzeczywiście zajechał oddział żołnierzy, lecz Artaban wręczył
oficerowi rubin i siepacze Heroda odjechali. Niebawem Artaban pożegnał ową niewiastę i „nękany głodem, chłodem, chorobami” przez 33 lata poszukiwał Jezusa. Aż dotarł do Jerozolimy i odnalazł swego „umiłowanego króla” na Golgocie. Tam dziewczynie, którą wcześniej uratował przed agresywnymi żołnierzami, wręczył swój ostatni prezent dla Dzieciątka – perłę. Poprosił, aby zakupiła za nią wonności i namaściła „ciało mistrza przed włożeniem do grobu”. Wówczas od krzyża „nadleciały” do niego słowa: „– Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, cokolwiek uczyniłeś jednemu z najmniejszych braci, mnie uczyniłeś”. A słysząc to, Artaban „westchnął z radością i ulgą”.
W pozostałych legendach bożonarodzeniowych Radomskiej nadrzędnym czynnikiem organizacji fabuły staje się motyw ucieczki Świętej Rodziny przed żołnierzami Heroda. Zbliżone lub tożsame są także poszczególne rozwiązania sytuacyjne. Zawsze anioł budzi w nocy Św. Józefa i ostrzega przed niebezpieczeństwem. Niezmiennie zbiegów nosi na grzbiecie usłużny osiołek i w każdym przypadku dochodzi do ocalających zdarzeń nadprzyrodzonych. Otrzymana od jednego z Trzech Króli mirra rozsypuje się i wyrasta z niej „wielki las”, pojawia się „wartka rzeka”, a u jej brzegu – łódka. Osiołkowi wyrastają nagle wielkie uszy i przykrywają kobiałkę ze śpiącym Jezuskiem. Leszczyna ukrywa pod opuszczonymi gałęziami Maryję. Zasiewana pszenica wyrasta z dnia na dzień, co dezorientuje pogoń. Z ogona zająca powstaje zasłaniający wejście do pieczary ogromny kamień. Pająki natychmiast zasnuwają to wejście, a robaczki oświetlają wnętrze pieczary. W środku nocy zaczyna świecić słońce, co ułatwia zbiegom poruszanie się w nieznanym terenie.
Te rozwiązania są nie tylko źródłem ocalenia bohaterów, ale też otwierają przed odbiorcą
perspektywę ajtiologiczną i służą wykształceniu pewnych wyobrażeń ludowych. Dowiadujemy się chociażby, czemu osioł ma wielkie uszy, a zając krótki ogonek. Wiemy, że w leszczynę nigdy nie uderzy piorun, ponieważ udzieliła schronienia Maryi. „A gdy się zabije pająka krzyżaka, pada
deszcz, bo Maryja płacze, […], gdyż to właśnie on pomógł uratować jej syna przed Herodem. Od
tej pory mamy też pszenicę jarą, którą sieje się na wiosnę i wnet zbiera. I od tej pory małe robaczki
świecą w nocy, a ponieważ to się stało za sprawą Matki Boskiej, nazywamy je świetlikami albo
iskierkami Maryi”.
Ostatnio spójny tematycznie i artystycznie zestaw wierszowanych legend bożonarodzeniowych przedstawiła Ewelina Kuśka z Jastrzębia Zdroju. W utworach tych, napisanych w lokalnej odmianie gwary śląskiej, autorka skupia się na ukazaniu ucieczki Świętej Rodziny i towarzyszących owemu wydarzeniu cudownych zjawiskach. Akcja toczy się w większości na pustyni. Na niej to właśnie Pan Bóg posadził przezornie dwa „stromy”: osikę i lipę, aby zapewniły zbiegom cień i ochronę przed „wojokami” Heroda. Osika odmówiła ze strachu pomocy i dlatego „łodtyj pory dycko już sie cołko trzynsie”. Lipa natomiast „skryła […] Maryja z Dzieciontkiym”, dzięki czemu „króluje i rzeźbiom śni świątki” (Lipa i osika).
W innym przekazie kukułka wskazuje swoim głosem miejsce ukrycia Świętej Rodziny. Powiada, że w „krzokach siedzi familijo”. Ale na szczęście „wojoki wcale niy słochały // i dalij se wartko kajś powandrowały. // A zmierzło kukowka za swoji kukani // nikaj gniozda ni mo na wysiodowani. // Podciepuje jajca inkszym ptokom sztyjc” (Kukowka). Na pustyni także uciekinierzy docierają do samotnej „chałpki”, zamieszkiwanej przez młodą kobietę z chłopem „rabczykiem” i bardzo chorym dzieckiem, któremu nie pomagają już „zodne dochtory”. Proszą o wodę dla obmycia
odparzonych nóg Jezuska. Kobieta, mimo lęku przed swoim „rabczykiem”, wodę podaje. Wtedy
„łobmyła Panna bajtelka w waszpeku [a] jak baba rabczyka bajtla [swego] też umyła, // to woda
z waszpeka jego uzdrowiła” (Chachor).
Przekazy „pustynne” mają więc wyraźne intencje pouczające. Zdrada lub lękliwe zaniechanie zostają ukarane, a dobro natychmiast cudownie wynagrodzone.
W kolejnym utworze sceneria pustynna zmienia się na wiejsko-rolną. Widzimy pola pszeniczne z pracującymi ciężko rolnikami, dla których litościwy Jezus z „marasu[…] ulepioł ptoszka [..] I doł mu bajtelek pieśniczka skrzidlato // i śpiywo jom ptoszek w polu cołki lato. […] Tako to uciecha z małego szkowronka // zrobioło Dzieciątko […] tam kaj ludzie biydni uprawiajom rola” (Szkowronek). Tutaj zatem Święta Rodzina nie potrzebuje już pomocy, ale sama wspiera potrzebujących. W tym przypadku poprzez śpiew skowronka pragnie ulżyć chłopom w ciężkiej doli. W zestawie Eweliny Kuśki znaczące wydają się ponadto aspekty ajtiologiczne, ponieważ ukazane zostaje pochodzenie skowronka i wyjaśnione jest, dlaczego w wyobraźni ludowej pewne ptaki i drzewa są „dobre” lub „złe”.
W literaturze ludowej możemy również spotkać liryczne ujęcia właściwych legendom bożonarodzeniowym motywów. A jednym z utworów utrzymanych w takiej stylistyce jest wzruszający
wiersz Anny Pabis (1933-2019) z Libuszy.
Ilustracja wyróżniająca: Obraz olejny, aut. Stanisław Koguciuk
Literatura do artykułu: https://nikidw.edu.pl/wp-content/uploads/2023/04/Kultura-Wsi-04-2022_NET.pdf