Coraz trudniej przekazywać tradycje
Rozmowa z Członkami KGW Gogolewo
Od ilu lat działa Państwa Koło?
Nasze KGW powstało w 1965 roku. W tej chwili w naszym Kole jest już trzecie pokolenie kobiet – babcie koło zakładały, potem działały mamy a potem wciągały w działalność swoje córki.
Czy to było 55 lat nieprzerwanej działalności?
Były lata, kiedy ta aktywność była bardzo duża, potem to trochę przygasało ale zaraz odradzało się na nowo, całkowitego zawieszania działań nie miałyśmy.
Czyli łączycie pokolenia?
No tak. Najstarsze osoby w naszym kole są już po 80-tce a najmłodsza osoba ma około 40 lat. I wszystkie jesteśmy koleżanki, bez względu na różnicę wieku (śmiech). Najstarsze przyjaźniły się z babciami a teraz przyjaźnią się z wnuczkami.
Zauważyłyśmy, ze jesteście kołem Gospodyń ale i Gospodarzy?
Tak, wciągnęłyśmy i mężczyznę i on teraz jest taką naszą prawą, złotą rączą, bez niego byłoby nam źle, jest jedyny i wyjątkowy. Na razie mamy jednego rodzynka. Ta męska ręka bardzo się nam przydaje i bardzo sobie chwalimy jego obecność. Chociaż dzisiejsze kobiety też bardzo dużo potrafią, nie tylko ugotować i upiec ale też wykonywać bardziej męskie czynności. Ale lepiej jak robi to mężczyzna – Zwłaszcza taki jak nasz, jedyny w swoim rodzaju.
Czyli może być pewien, że kobiety nie będą chciały się go pozbyć?
A broń Boże, nigdy w życiu. Ja go tak pilnuję, bo i jest czego pilnować (śmiech)
Co tutaj panie i panowie nam dziś przywieźli?
Mamy tu serwetki robione szydełkiem i obrusy i serwety haftowane. Tutaj pokażemy piękną rzecz z wizerunkiem Papieża, jesteśmy z tego bardzo dumne. Wyszywane całą zimę, gdy wieczory długie i zimne. Żeby coś takiego zrobić trzeba mieć bardzo dobre oczy i dobre wyczucie kolorów. Niestety nasze starsze członkinie mają już problemy z wykonywaniem takich rzeczy. Choć nie ma reguły bo są i 85 latki, które wciąż w ten sposób spędzają czas i spod ich palców wychodzą cuda.
Ile czasu zajmuje wyszycie takiej serwetki, bo widzimy, że są to prawdziwe dzieła sztuki?
Oczywiście robimy to dorywczo, kiedy akurat mamy czas ale jakby to przeliczyć na godziny to myślę, że z 50 godzin by zajęło. To jest naprawdę żmudna praca.
Niektóre rzeczy, które tu pokazujecie wyglądają na przedmioty starsze, ze swoją historią.
No tak, przywiozłyśmy np. obrus, który haftowała jedna z założycielek naszego koła jeszcze przed powstaniem koła. Ten obrus ma jakieś 80 lat.
Mimo wieku, zachował się w bardzo dobrym stanie? Czy trzeba o takie rzeczy specjalnie dbać?
Oczywiście, jak o wszystko. Ten obrus akurat, gdy nie był używany był zwijany w rulon a nie składany. Nie używano też do niego żelazka ani krochmalu.
Czyli pewnie przetrwa jeszcze długo i przejdzie na kolejne pokolenie?
Nie byłabym taka pewna. Niestety młodzi w większości już tego nie chcą, nie doceniają. Mamy dużo takich przedmiotów, można byłoby założyć muzeum regionalne ale nie ma komu tego przekazywać. Coraz rzadziej też takie serwety czy obrusy powstają. Starszym już oczy i ręce często nie pozwalają a młodsi nie mają też cierpliwości żeby takie rzeczy robić. Zmienił się także sposób spędzania wolnego czasu. Kiedyś kobiety całe wieczory spędzały razem coś tworząc. Dziś trochę z tym gorzej. Internet robi swoje. My dziś wciąż spędzamy dużo czasu razem, bardzo się staramy to kultywować i wciągać te młodsze pokolenia ale nie jest to proste. Często też młodsze kobiety, nie potrafią robić takich rzeczy bo nikt ich nigdy nie nauczył. Kiedyś to było naturalne – uczyły się w domu od starszych, ostatecznie w szkole, jeszcze w latach 80-tych tak było. Dziś już nawet w szkole na zajęciach ZPT nie stykają się z haftem czy szydełkiem. Zatem przekazywanie tradycji robi się coraz trudniejsze.
Mimo wszystkich trudności, życzymy Wam kolejnych 55 lat działalności Waszego Koła.
Dziękujemy za rozmowę.